„Niezwykła opowieść o współczesnych nastolatkach z odrobiną magii w tle. Czy pozwolisz by Oro Cię “zaczarował”?
Jeśli:
Traktują cię jak dziecko
Nie widzą w tobie człowieka
Jesteś samotny
Przestałeś wierzyć w miłość
Nie masz rodziny, albo twoi bliscy to wilki
Chcesz przeżyć coś niezwykłego – spotkaj się z Oro.
Kto wybiera samotność, nigdy nie jest sam.
Tak działa tego rodzaju magia, która obywa się bez magii. Pojawia się dokładnie wtedy, gdy jest potrzebna.
I zostaje jeszcze długo po tym, kiedy skończysz czytać tę książkę.
Jest jak odbicie w lustrze, które zaczyna żyć własnym życiem.
Stań mu naprzeciw!”
Książka zainteresowała mnie bez najmniejszego powodu. Wiele razy omijałam ją bez słowa, bo okładka wypadła w moich oczach fatalnie. Potem zaczęłam o niej czytać i okazało się, że ten twór ma bardzo pozytywne recenzje. Pomyślałam – dlaczego nie. Nie można oceniać książki po okładce. Tyle że tył okładki wygląda gorzej niż przód. I pierwszy raz widzę książkę dla młodzieży, która jest za przeproszeniem „zawalona” ilustracjami. No dobra, może z tym „zawaleniem” to przesadzam, ale obrazki tam są. Przykro mi – opis z okładki wydał mi się tak samo tragiczny jak cała „obudowa”. Jakim cudem ta książka dostała tak pozytywne notki? Musiałam to sprawdzić.
Już przy pierwszych stronach spotkałam się z niesłychanym oporem. Przede mną wyrosła gigantyczna ściana, przez którą nie mogłam przebrnąć. Wstęp jest nudny jak flaki z olejem, dłuży się i rąbie mózg na kawałki wyjątkowo tępym toporem. Nie boję się używać w tym przypadku krytyki. I nie powinnam nazywać tego „początkiem” bo ten ochłap ciągnął się w nieskończoność. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Litości.
W każdym razie musiałam doczytać do końca, bo nie potrafię zacząć i nie dokończyć. Przysłowiowy kac książkowy. Jak na książkę dla młodzieży autorki nie popisały się rozbudowanym portretem psychologicznym, który w moim mniemaniu byłby tutaj bardzo przydatny, zwłaszcza, że opowieść porusza ważne tematy wzięte z życia. Ale żeby nie wyszło na to, że książka jest taka tragiczna jak zaczęłam, przejdę do tej ważniejszej sprawy. Zanim napiszę odrobinę prawdy na ten temat, przydałoby się coś o fabule.
W książce poznajemy Lenę – młodą nastolatkę z domu dziecka, która zostaje zaadoptowana przez niezwykłą rodzinę. Dlaczego niezwykłą? Bo składającą się z kilku wcześniej adoptowanych dzieci. Iskra ma ADHD, Oko przekręca wyrazy, Cienka cierpi na nadwagę, Arnold to specjalista od zdrowego żywienia, a Memory posiada niesamowite zdolności do nauki i szybkiego zapamiętywania. (W tym momencie czytania książki odkryłam, że napisały ją polskie autorki. Nie dosyć że polskie, to jeszcze dwie. A jak wiele razy wspominałam – mam pecha do polskich książek…). Każde dziecko w tej rodzinie ma za sobą traumatyczną przeszłość, a ich „super moce” są tak naprawdę idealnymi maskami, których celem jest zakrycie wcześniejszych problemów. Lena natomiast nigdy nie zagrzała w czyjejś rodzinie miejsca dłużej niż parę tygodni i nie wierzyła, że tym razem będzie inaczej. Nie potrafiła przystosować się do nowych warunków i czasami robiła rodzicom na złość, czekając jedynie na krzyki i oskarżenia, podczas gdy spotykała się ze śmiechem i gratulacjami specyficznych wyczynów. Dla przykładu – poprzestawiała wszystkie meble w salonie do góry nogami, a właściciele na ten widok zaczęli się śmiać i nie mieli zamiaru korygować czy przestawiać z powrotem przedmiotów. Istny dom wariatów. Przynajmniej na początku, bo później okazało się, że wszystkie dokonane czyny i wybory miały swoje cele.
Pewnego dnia Lena spotyka tajemniczego Oro, który pomaga jej przejść przez trudny okres przystosowania. Stopniowo dziewczynka zbliża się do nowych członków rodziny, poznaje sekrety pozostałych dzieci i otwiera się na świat, by wkrótce potem… No cóż. Wszystko stracić. Ale na pewno wszystko? O tym musicie się sami przekonać.
Dlaczego piszę, że musicie? Nie da się ukryć, że początek wywarł na mnie niesamowicie złe wrażenie. Pierwsze sto stron to była katorga. Ale nie zaprzeczam, że później było znacznie lepiej! Książka stała się ciekawsza, poruszyła wiele problemów i stała się swego rodzaju przewodnikiem po życiu dla osób samotnych, niezrozumianych, bez rodziny, z trudną przeszłością i traktowanych jak dzieci – zupełnie jak w opisie. Kiedy zbliżałam się do końca i historia Leny stała się jeszcze bardziej pogmatwana, a sprawy obróciły się o 180 stopni, autorki postanowiły dolać oliwy do ognia i dodały jeszcze jeden mały, acz istotny element, przez który miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. A zaraz potem dodały kolejny, który wcale nie pomógł w naprawie sytuacji i moich odczuć. Ostatecznie stwierdziłam, że książka faktycznie jest godna uwagi i zasługuje na wysoką ocenę. Jednak musiałam poczekać dobry tydzień, by to do mnie dotarło.
Nie przejmujcie się początkiem. Trzeba go jakoś przeżyć. Zwykle tak bywa, że początki są trudne, a potem jest lepiej. Warto przebrnąć przez ten mur, bo końcówka daje nieźle popalić. Jestem pewna, że nikt się nie będzie spodziewać takiego zakończenia.
Mimo mojego pecha do książek polskich autorów muszę stwierdzić, że to wyjątek. Nie będę natomiast zapominać, że wyjątki potwierdzają regułę :)
A jeśli jeszcze nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Gdzieś już czytałam o książce. I mi okładka bardzo się podoba :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy przykład na to, że wszystko zależy od gustu :D
UsuńJakoś nigdy mnei do niej nie ciągnęło...
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę, ale jakoś mnie nie ciągnie. Mamy podobny gust, bo dla mnie okładka wydaje się taka... nijaka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
okładka fajna ;D
OdpowiedzUsuńGdzieś już słyszałam o tej książce, a Twoja recenzja mi o niej przypomniała, ale jakoś nigdy mnie do „Oro” specjalnie nie ciągnęło, więc raczej nie przeczytam.... :)
OdpowiedzUsuńJakiś rok temu bardzo chciałam przeczytać. Teraz mi trochę przeszło, ale nie mówię, że nie sięgnę. Gdyby nadarzyła się okazja zrobiłabym to chętnie;)
OdpowiedzUsuńOch! A mnie się TAK BARDZO podobała! Moim zdaniem jest świetna. Ale ja byłam od początku do niej dobrze nastawiona (przez opinię pana z biblioteki i mojej siostry). Historia, bohaterowie, poruszone tematy... Wszystko dla mnie było dobre ;) Nawet początek, choć przyznaję, że nie jest to najlepsza część programu. I Lena mnie czasem dobijała swoim zachowaniem. Tak czy inaczej, poleciłabym każdemu. Okładka nie jest taka zła ^^
OdpowiedzUsuńJednak nikt nie powinie się do niej zrażać na początku!
Pozdrawiam :)
Nie słyszałam o tek książce, a recenzja bardzo dobra i przyjemnie sie czyta :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam wielką ochotę na tę książkę. Liczne pozytywne opinie bardzo mocno mnie na nią nakręcały, tym bardziej że, w przeciwieństwie do Ciebie, okładka bardzo mi się podobała i podoba, jednak z biegiem czasu zapomniało mi się o niej... Teraz, kiedy mam niewiele czasu, nie wiem czy mam ochotę na borykanie się z tą historią, chyba jednak zostawię sobie ją na inną porę.
OdpowiedzUsuńPoczątek książki choć ważny nie jest najwazniejszy. Czytałam jedną bardzo pozytywną recenzje, która na prawde bardzo mnie zachęciła i nie było mowy o nudnym początku. Musze się jeszcze zastanowić czy przecztac.
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie kiepska, ale mnie intryguje tytuł. Chyba jednak nie na tyle, by chcieć zmierzyć się z tą książką.
OdpowiedzUsuńAleż mnie zaciekawiłaś!! Często się zdarza, że jak zaczynam czytać jakąś książkę, to pierwsze kilkadziesiąt stron jest dla mnie trudne do przebrnięcia, a później się okazuje, że powieść jest świetna i bardzo wartościowa. Ciekawa jestem dlaczego chciałaś książkę wyrzucić przez okno?? :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę odpowiedzieć na to pytanie bo to by zepsuło cały efekt :D
UsuńAle zakończenie jest faktycznie zaskakujące.
Też jestem bardzo ciekawa i to nie tylko tego. Fabuła bardzo mnie zaciekawiła, więc będę pamiętała o tej książce.
UsuńNawet ten ciężki początek mnie nie zniechęci.
Pozdrawiam i z przyjemnością się u Ciebie zadomowię:)
Niestety Agnes, to nie dla mnie :) Ostatnio jestem na etapie Murakamiego a konkretniej Norwegian Wood. Jestem tą historią zauroczony! I już mam w planach "Na południe od granicy na zachód od słońca". Uwielbiam takie książki! :)
OdpowiedzUsuńJa ciągle się zabieram do Murakamiego... I sama nie jestem pewna od czego powinnam zacząć :)
UsuńWg mnie zaczęcie od Norwegian Wood powinno być dobre. Sam od tego zacząłem i jestem ciekawe tej przygody :)
Usuń