„Żal do Becki, która się z nim rozstała, kilka piw za dużo, szalony pomysł… Fabian wyjmuje komórkę i robi byłej dziewczynie zdjęcia na imprezie – takie, jakie nigdy nie powinny powstać. A już na pewno nie powinny ich oglądać inne osoby. Do tego wniosku Fabian dochodzi za późno, bo w nocy rozesłał MMS-y z tymi fotografiami. Uruchamia to łańcuch wydarzeń: z powodu wprowadzenia w szkole zakazu korzystania z telefonów komórkowych nikt nie chce mieć z Fabianem nic wspólnego. Chłopakowi ktoś anonimowo grozi, do tego policja podejrzewa, że jest autorem nagrania naprawdę ohydnego happy slappingu, które od pewnego czasu krąży w Internecie.
Poza tym Becca znika bez śladu…”
Nie zdziwię się, jeśli większość z Was powie lub napisze, że wcześniej nie miała styczności z tą książką. Sama też o niej nie słyszałam. Pewnego dnia będąc w mieście dowiedziałam się, że nie będę mieć prądu cały dzień. Pomyślałam – kurczę, nie mam co czytać. Wpadłam do księgarni i wręcz rzuciłam się na swoją ulubioną półkę. Niestety nie znalazłam tam nic, co przykułoby moją uwagę. Żadnej książki, o której słyszałam, ani jednej, którą chciałam mieć. Za to koniecznie musiałam coś przeczytać.
„Błysk flesza” wydał mi się idealny na taką „okazję”.
W zasadzie nie pomyliłam się. Książka jest krótka – liczy jedynie 187 stron, a w jej przypadku to ani za dużo, ani za mało. Autor trafił w sam środek długości. Do tego dochodzi niska cena, która tamtego dnia mówiąc szczerze była jeszcze niższa. Czcionka jest również duża, a kartki mają przyjemny kolor, dzięki czemu czyta się błyskawicznie. Jeden dzień bez prądu – jedna książka. Zaczęłam czytać i tego samego dnia ją skończyłam.
Czasami ludzie wpadają na głupie pomysły, które w ich mniemaniu wydają się być w porządku. Gdy do tego wszystkiego dochodzi alkohol i spowodowane nim zaburzenia, może dojść do katastrofy. Tak samo było i w tym przypadku, gdy młody Fabian postanawia zrobić kilka niecenzuralnych zdjęć swojej byłej dziewczynie i rozesłać je do wszystkich znajomych, których telefony miał zapisane w swojej komórce. To nie jest zwykła opowieść o nastolatkach i ich naiwnych pomysłach. To głęboko osadzona opowieść o kruchości ludzkiej egzystencji, wpływach międzyludzkich i reakcji na różne wydarzenia z otoczenia. Nie brakuje bólu, smutku, zdrady, zemsty i żalu. Przychodzi taki moment, gdy już za późno na współczucie, a zwykłe „przepraszam” nie wystarczy. „Kilka” zdjęć rozesłanych do „kilku” znajomych, którzy przesyłają je do „kilku” swoich znajomych itd. Dla jednych zabawny żart, dla innych przegrana pozycja i próba rozpoczęcia nowego życia. Niestety sprawa trafia na policję, a bohater opowieści sam staje się ofiarą własnego żartu. Policja wie, że ktoś nakręca filmiki przykrych wydarzeń i rozpowszechnia je w internecie. Wie również, że Fabian robił zdjęcia. A Fabian nie może się bronić przed niesłusznym oskarżeniem.
Christian Linker napisał książkę kierowaną do gimnazjalistów i licealistów. Zawarł w niej ważny problem, jakim jest happy slapping.
„Happy slapping to proceder polegający na niespodziewanym atakowaniu i poniżaniu przypadkowych ludzi oraz filmowaniu całego zajścia. Filmy przedstawiające happy slapping rozpowszechniane są głównie przez internet”.
Okładka, choć nie powinna, to jednak przyciąga wzrok. Ludzie nie będą zdawać sobie sprawy ze złych czynów, dopóki nie dowiedzą się, że dana rzecz jest zła i nie zobaczą konsekwencji. Autor nie bał się wypisać na przedstawionym ciele wulgaryzmów. Nie można ich pomijać w książkach, które pertraktują o tak ważnych sprawach. Happy slapping jest przestępstwem, za które winni otrzymują surowe kary. Można się starać i wymierzać surowe wyroki, ale oprawcy nigdy nie poczują tego, co same ofiary.
Książka ma jeden mały minus. Zakończenie (w dobrym świetle) zawiera jednak wiele zła. Przypomina, że jedna zbrodnia poprzedza kolejną i daje dowód na to, że natura człowieka, nawet ofiary, nadal potrafi siać zło. Myślę, że czytelnicy nie będą spodziewać się tego, co autor zawarł na końcu.
Książkę polecam tym, którzy chcą się zapoznać z problemem, bez względu na wiek. To pierwsza i możliwe, że jedyna książka, w której spotkałam się z happy slappingiem. Warto do niej zajrzeć.
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Bardzo interesująca książka. Może uda mi się ją zdobyć:)
OdpowiedzUsuńNo cóż ni zachęciłaś mnie, najważniejsi według mnie są bohaterowie, których oceniłaś nie najlepiej więc podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńByli za mało wyraziści niestety ;)
UsuńFakt - nigdy nie słyszałam o tej książce, ale to dobrze, bo mdli mnie od tysiąca recenzji książek, które są nowościami. Natomiast "Błysk Flesza" jakoś od razu wpadł mi w oko na pulpicie bloggera. Być może to ta okładka, albo nazwa, z autorką nigdy się nie spotkałam, więc to muszę wykluczyć. Natomiast przechodząc już do samej recenzji to muszę powiedzieć, że po przeczytaniu Twojego zdania bardzo chętnie sięgnę po tą książkę, jeśli trafi w moje łapki. Uwielbiam takie zakończenia, więc "zły cień" i tu nie przeszkadza, natomiast "boję się" trochę tych mało wyrazistych bohaterów, którzy czasami działają mi na nerwy. Ale po przeczytaniu będę mogła zapewne powiedzieć więcej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Raczej nie dla mnie. Już sama okładka mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńJuż gdy zobaczyłam okładkę wiedziałam, że nie jest to książka dla mnie, więc tym razem spasuję. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kinga.
Bardzo ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńW szkole u mojego młodszego syna, dziewczynka na lekcji wychowania fizycznego (10-latka) nagrała swoją przebierającą się koleżankę i filmik wrzuciła do internetu. Jest to inna sytuacja niż ta w "Błysku flesza", ale poruszająca podobny problem. Nagrywania drugiego człowieka, bez jego zgody i rozpowszechnianie takiego nagrania. Okropieństwo!!
Książkę z chęcią przeczytam:)
No cóż, po Twojej recenzji na pewno sięgnę po tę książkę. Problematyka jest mi dobrze znana, więc czemu nie :) Jest to pierwsza książka o tej tematyce, która widzę na oczy.:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na tę książkę, mi bardzo przypadł do gustu. Rzeczywiście o niej nie słyszałam, a szkoda bo wydaje się być naprawdę niezła. Z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń