„Pierwszy tom trylogii o losach młodej wojowniczki Dubhe, która ma uratować Świat Wynurzony przed Gildią – Sektą Zabójców. Dziewczynka, gdy miała osiem lat, w trakcie zabawy przypadkowo zabiła swojego kolegę, przez co została wyrzucona z rodzinnej wsi. Przetrwać pomógł jej wtedy tajemniczy Sarnek, dawny najemnik Sekty, od którego nauczyła się fachu. Po jego śmierci Dubhe, jako dojrzała wojowniczka i zwinna złodziejka, przyciągnęła uwagę Gildii. Sekta uważa ją za Dziecko Śmierci, istotę ludzką z wrodzonym talentem do zabijania, i nakłada na nią klątwę, która ma zamienić ją w niewolnicę, gotową zabijać na zawołanie. Czy dzielnej wojowniczce uda się umknąć członkom morderczej Gildii?
Czy uratuje Wynurzony Świat?”
Pierwszy raz miałam styczność z Licią Troisi właśnie podczas czytania trylogii „Wojny Świata Wynurzonego”. Długo zastanawiałam się nad jej kupnem, ale dziewczyna na okładce i liczne znakomite recenzje skutecznie mnie do tego przekonały. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niesamowicie przyciągający wzrok Dubhe.
Młoda zabójczyni zdaje się patrzeć na czytelnika i zachęcać go, by poznał jej świat. Dopiero po chwili zauważa się przejście z czaszek, by następnie zwrócić uwagę na smoka w tle.
Otwarłam książkę i czekała mnie następna niespodzianka – mapa. Zanim przejdzie się do pierwszego zdania, można podziwiać Wynurzony Świat. To bardzo ciekawy zabieg. Drogę można widzieć nie tylko w wyobraźni.
Ma się do niej pełny dostęp. Dostrzega się rzeczy, których nie widzą główni bohaterowie – jak daleką drogę muszą jeszcze przebyć, niedaleko jakich miejsc się znajdują, co muszą jeszcze przeżyć.
Licia Troisi to włoska pisarka, która zasłynęła seriami „Kroniki Świata Wynurzonego” i „Wojny Świata Wynurzonego”. Kobieta kreuje nie tylko doskonałe światy pełne niebezpieczeństw i fantastycznych tajemnic. Również jej bohaterowie mają doskonały zarys. Poznajemy ich wygląd zewnętrzny, wewnętrzne uczucia, życie... Dorastamy wraz z nimi, towarzyszymy w niebezpiecznych podróżach, pomagamy kraść, pocieszamy, cierpimy wraz z nimi. Niektórzy mogą poczuć się jak opisywane postacie. Jednak według mnie znacznie więcej osób będzie chciało po prostu iść obok nich. Nic prostszego. Łatwo dokonać wyboru, kiedy ma się do czynienia
z tak wspaniałą literaturą jak ta.
Dubhe jest wyjątkowa. Na początku powieści podbija serce odbiorcy jako mała dziewczynka, która – jak każde dziecko – bawi się, broi, biega gdzie nogi poniosą… Aż nagle dochodzi do tragedii. Ośmiolatka przypadkowo morduje kolegę. Pojawia się pytanie, czy to możliwe, by ktoś kogoś zamordował PRZEZ PRZYPADEK.
Owszem, to jest możliwe. A samo zabójstwo tak silnie wpływa na dziecko, że czytelnik jest przerażony jej dalszym zachowaniem, by następnie ustąpić miejsca strachu, bólowi oraz współczuciu. Gdy dziewczynka zostaje postawiona przed komisją mającą na celu rozstrzygnięcie jej dalszych losów, brakuje tylko ckliwej melodii skrzypiec, by się rozpłakać. A i bez tego nie jest to trudne. Wyobrażacie to sobie? Macie osiem lat. Przypadkiem zabijacie znajomego. Zostajecie postawieni przed obcymi ludźmi, obok widowni, która Was nienawidzi i obrzuca Was licznymi obelgami, a rodzice nie mogą się do Was zbliżyć. Jesteście im odebrani. Paraliżuje Was strach, a nie macie prawa się do nikogo zbliżyć. Wasz los leży w rękach ludzi, którzy najchętniej rzuciliby wyrok śmierci. Nawiasem mówiąc jestem przekonana, że Dubhe wolałaby śmierć. Czekał ją los dużo gorszy – wygnanie. Zabrana przez człowieka, który miał jej zawiązać oczy i wywieźć z wioski, nie miała szansy pożegnać się z rodzicami we właściwy sposób.
Ale mężczyzna okazał uczucia i nie spełnił do końca rozkazów. W połowie drogi przystanął i uwolnił dziewczynkę.
Nie miała innego wyjścia, jak iść dalej. Zawrócić nie mogła. Nawet nie znała drogi. Od tego czasu była skazana tylko na siebie. Na swojej długiej drodze spotkała tajemniczego człowieka, który stał się dla niej Mistrzem. Nauczył ją wszystkiego, co musiała umieć i wiedzieć, by przeżyć. I gdy wszystko zaczęło się układać, a Dubhe zawodowo kradła i oszukiwała, czekało ją kolejne rozczarowanie. Sarnek, Mistrz, w którym długo była zakochana, musiał odejść i zostawić ją samą. W ten sposób znowu została samotną dziewczyną, skazaną tylko i wyłącznie na siebie. Na szczęście była wtedy na tyle dorosła, by przyjąć to z godnością.
Książka jest napisana językiem, który szybko się czyta. Z każdą kolejną stroną historia głównej bohaterki jest coraz ciekawsza i wciągająca. I muszę przyznać, że o ile pierwsza część trylogii (paradoksalnie) wydała mi się nieco nudna, to kolejne były coraz lepsze. Po przeczytaniu całej trylogii ostatecznie uznałam, że każda z części jest jedyna w swoim rodzaju. Natomiast pierwsza – „sekta zabójców” wydała mi się nudniejsza od pozostałych, ponieważ,
by zrozumieć kolejne przygody Dubhe, autorka musiała najpierw zaznajomić odbiorcę z pozostałymi bohaterami, którzy byli dość kluczowi w całej opowieści. Niektóre opisy były zbyt rozbudowane, nie mniej jednak nie umniejszyło to wagi całości.
Losy bohaterki bardzo grały na emocjach w trakcie czytania. Często ze złości na wydarzenia musiałam odkładać książkę, by uspokoić rozszalałą burzę myśli. Jednak nie mogłam pozostawiać Dubhe na długo samą, bo za bardzo obawiałam się, że w między czasie coś może jej się stać. ;) Taka jest prawda – gdy raz się zacznie czytać tę książkę, nie można jej przerywać, aż nie dojdzie się do samego końca. Świadczy to o geniuszu włoskiej autorki.
Cieszę się, że pani Troisi postanowiła napisać taką trylogię i wciąż pisze inne. Jestem pewna, że nadal będę sięgać po jej książki, bo każda kolejna zdaje się być jeszcze ciekawsza od poprzedniej.
Niestety w Polsce najpierw zostały wydane „Wojny Świata Wynurzonego”, a dopiero potem „Kroniki Świata Wynurzonego”. We Włoszech było odwrotnie. Dlatego tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z twórczością Licii, bardzo polecam, by swoją przygodę zaczęli od Kronik. W Wojnach bardzo często pojawiają się fragmenty zaczerpnięte z poprzedniej trylogii. Na szczęście za każdym razem są pokrótce opisywane, dzięki czemu kolejność
w tym przypadku nie ma aż tak dużego znaczenia.
Zdecydowanie polecam dzieła tej autorki.
A dla tych, którzy czytali już „Dziedziczkę Smoka” mam dobrą wiadomość! Dostałam informację od wydawnictwa, że pod koniec jesieni tego roku powinien ruszyć dalszy ciąg historii. Data wydania czwartego i piątego tomu nie jest jeszcze znana, ale wiadomo, że książki zostaną wydane. Zirytowani niedokończonymi wątkami czytelnicy mogą być pewni, że poznają prawidłowe zakończenie. Szkoda tylko, że trzeba było na to czekać prawie trzy lata…
A wracając do „Wojen Świata Wynurzonego”…
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany!
Czytałam tę trylogię - co prawda dość dawno, ale wciąż ją uwielbiam :) Świetna recenzja, choć pisałaś w niej, że słyszałaś o "Wojnach..." pozytywne opinie, a ja nie słyszałam o nich zupełnie nic i przeczytałam je przypadkiem.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię również na mojego bloga: podziemie-literackie.blogspot.com
Czytałam już sporo książek tej autorki i najbardziej podobało mi się "Przeznaczenie Adhary" oraz trzecia część Wojen :) Pozostałe trochę słabsze, ale warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuń