„Kiedy sytuacja z powodu zachowania ojca staje się nie do wytrzymania, Jayni wraz z mamą i młodszym bratem zmuszona jest w środku nocy uciekać z domu. Z początku wszystko wygląda jak niesamowita przygoda – mieszkanie w londyńskim hotelu, zwiedzanie różnych ciekawych miejsc, zakupy… Nawet zmiana imienia jest fantastyczna, Jayni – teraz Lola Rose – może poczuć się całkiem inaczej, o wiele doroślej.
Tyle że nowe życie Loli Rose nie jest tak fantastyczne jak jej nowe imię. Nie podoba jej się ani praca mamy, ani jej nowy chłopak, no i musi naprawdę dorosnąć, kiedy mama idzie do szpitala.”
Jacqueline Wilson napisała wiele książek dla nastolatek. Ja jednak nie nazwałabym ich książkami dla dorastających. Według mnie to bardziej książeczki dla dzieci, które dopiero mają zacząć dojrzewać. Tylko jeden aspekt sprawia, że nie nadają się typowo dla dzieci – każda z książek autorki porusza ważne tematy. „Lola Rose” była moim pierwszym zetknięciem z tą autorką i – niestety – ostatnim. Można powiedzieć, że wyrosłam już z takich historyjek.
Tym razem tematami były: odrzucenie, alkohol, choroba, dojrzałość i ważne wybory. Życie Jayni nigdy nie było proste. Matka wyszła za alkoholika, który był agresywny. Nie wiadomo co trzymało tę rodzinę razem tak długi czas. Prawdopodobnie paraliżujący strach. Ojciec bił tylko matkę. Kobieta uważała, że skoro tylko ona pada ofiarą agresji, może pozostać z mężczyzną pod jednym dachem. Sytuacja jednak diametralnie się zmieniła kiedy rodzinie przytrafił się szczęśliwy los. Dosłownie. Gdy Jayni, jej młodszy brat, Kenny i matka, Nikki, wybierają się na spacer, kobieta zauważa na chodniku kupon z cyframi. Papier okazuje się być wygraną o wartości 10 000 zł. Nikki widzi w tym całą fortunę, bo wcześniej nie miała pieniędzy. Pierwsza reakcja jest spontaniczna – dzieci zostają zabrane do sklepu i mają pozwolenie na wybranie wszystkiego, czegokolwiek chcą. Warunek jest tylko jeden – ojciec nie może dowiedzieć się o wygranej.
Wieczorem dochodzi do kłótni, w wyniku której Jayni, chcąc uchronić matkę przed kolejnym atakiem, również zostaje uderzona. Wtedy wyjawia prawdę, za co ojciec mści się jeszcze bardziej. Nikki podejmuje decyzję – natychmiastowa ucieczka. Jeszcze tej samej nocy każe zabrać dzieciom jedynie to, co najbardziej sobie cenią i rusza z nimi w drogę. Ma mało czasu, bo musi zapakować swoje rzeczy i sprawdzić rzeczy dzieci zanim mąż wróci do domu. Oczywiście Kenny jest za mały, żeby zrozumieć dlaczego nie może zabrać ulubionej zabawki i jeszcze przed wyjściem dochodzi do sprzeczki. Rodzinie jednak udaje się ukryć.
Pierwszym celem jest schronienie. Staje się nim mały hotel. Matka nakazuje dzieciom przybrać nowe imiona, by całkowicie zmienić tożsamość. Każdy wybiera takie, jakie mu się podoba. W ten sposób Nikki zostaje Victorią, Kenny – Kendallem, a Jayni Lolą Rose. Po kilku dniach Victoria podejmuje pracę w barze, (co nie podoba się Loli). Tam zakochuje się w studencie – Jake’u. Lola jest zazdrosna, bo młodszy braciszek bardzo lubi chłopaka matki, podczas gdy ona go nie znosi. Jake decyduje się zamieszkać z Victorią i dziećmi. Pewnego dnia okazuje się, że kobieta jest chora na raka. Leczenie zabiera ostatnie oszczędności pozostawione z wygranej i pieniądze zarobione w barze. Victoria nie może wyjść ze szpitala, a Jake odchodzi gdy dowiaduje się o chorobie i braku pieniędzy. Dzieci zostają same w domu. Skazane tylko na siebie podejmują próbę dostania się do szpitala, w którym leży matka. Wyprawa jest trudna, ale w końcu im się to udaje.
Victoria wychodzi ze szpitala, ale następnego dnia musi tam wrócić. Przekonana, że leczenie potrwa krótko, zostawia dzieciom odrobinę jedzenia i pieniędzy. Niestety nie wraca do domu. Zrozpaczona Lola dzwoni do swojej ciotki – Barbary – z którą nigdy nie miała kontaktu, a która rzekomo jest siostrą jej matki. Ciotka zabiera dzieci do swojego domu. Niestety Victoria, w przypływie złości, dzwoni do męża, by mu powiedzieć, że ma raka. Ma nadzieję, że mężczyzna opamięta się i nie będzie jej więcej bił. Bardzo się jednak myli. Facet odnajduje rodzinę w domu Barbary, gdy jej nie ma i zaczyna okładać żonę pięściami. Na szczęście ciotka dzieci szybko wraca i powala mężczyznę na ziemię.
Historia kończy się dobrze, zapewne po to, by pokazać, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nikki zostaje uleczona i dzieci żyją z nią w spokoju u boku Barbary.
Książkę czyta się szybko, ale nie jest wciągająca. Mimo trudnej historii poleciłabym ją bardziej 10, 12-latkom, niż młodzieży. Oczywiście dla dzieci byłaby to i przestroga i nauczka na przyszłość, ale nie sądzę, by były zainteresowane taką książką. Chociaż z drugiej strony sceny przemocy nie są zarysowane w bardzo brutalny sposób, więc myślę, że książka była pisana z myślą o młodszych czytelnikach.
A jeśli jej nie znacie, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Ksiązki nie czytałam ale ze względu na autora zabieram się za to
OdpowiedzUsuń