„Pewnego dnia ojciec czternastoletniego Willa, archeolog, znika
w nieznanym tunelu. Chłopiec postanawia zbadać tę sprawę, prosząc o pomoc swojego przyjaciela Chestera.
Wkrótce trafiają głęboko pod ziemię, gdzie odkrywają mroczną i przerażającą tajemnicę.
Tajemnicę, która może kosztować ich życie…”
„Tunele” czytałam będąc jeszcze w gimnazjum. Nie mniej jednak uważam, że książka jest godna uwagi. To kolejna powieść, na której okładce widnieje napis: „NOWY BESTSELLER B. Cunninghama, odkrywcy Harry’ego Pottera”. O tym, co sądzę na temat tego porównania pisałam już przy „Charlim”, więc pominę to milczeniem.
Początkowo miała to być trylogia. Jednak gdy wydawnictwo wydało trzecią powieść, okazało się, że części będzie sześć. Pięć z nich można już kupić. Premiera szóstej odbyła się w Wielkiej Brytanii w maju tego roku, więc pewnie niedługo pokaże się i w Polsce. Póki co wiadomo, że oryginalna wersja językowa liczy 735 stron, tym samym będąc najgrubszą z części.
Zacznę od tego, że nigdy nie przepadałam za zwykłymi powieściami przygodowymi. A jednak ta pozycja miała
w sobie coś takiego, że z zaciekawieniem czytałam ją dalej. Co więcej, pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Tym bardziej zadziwiający jest fakt, że tak czy owak miałam ochotę ją czytać. Nie oznacza to jednak, że książka jest mistrzostwem. Kolejne części były znacznie ciekawsze.
Tym, co mnie urzekło, były zdumiewające opisy. I nie chodzi tu o rozbudowane, wylewne treści na temat miejsc
i osób, lecz o ich plastyczność. Bardzo łatwo jest się przenieść do miejsc zawartych w książce, a osoby w niej występujące tworzą swoje oddzielne historie, które mimo wszystko dopełniają się w spójną całość. Dzięki temu można sobie wybrać, którą się chce „być” osobą i uczestniczyć w jej historii, nie odrywając się jednocześnie od innych postaci. To tak, jakby umieścić kilka kamer w jednym budynku i obserwować postaci z wybranej perspektywy. Knuć plany, podglądać, zbierać informacje.
A wszystko po to, by w odpowiednim momencie móc je wykorzystać.
Im głębiej, tym ciekawiej. Samo czytanie jest jak wchodzenie coraz głębiej w tytułowy tunel. Im głębiej się wejdzie, tym gorzej wyjść. Im dalej się zabrnie, tym więcej niebezpieczeństw, pułapek, zagadek, niewyjaśnionych spraw. Trzeba kopać dalej. Budować nowe korytarze, odkrywać tajemnice podziemnego świata. Bo ten świat istnieje.
Idąc koło Willa i Chestera dowiadujemy się, że pod nami również jest życie. Dużo głębiej, niż można by się było spodziewać. Ludzie egzystują tam na znacznie bardziej dopracowanych zasadach, będąc pod stałą kontrolą pewnej grupy ludzi. Najstraszniejszych osób na tym i tamtym świecie.
Styksowie. Rasa wysokich, szczupłych osób o anemicznej budowie, którzy żyją pod ziemią, ale mają dostęp do naszego świata. A czynić potrafią jedynie zło. Ich główną cechą jest rasizm. Gardzą wszystkimi osobami spoza ich rasy. Trzeba przyznać, że autorzy mieli doskonały pomysł na budowę hierarchii. Podzielili ludzi na Górnoziemców
i Kolonistów. Górnoziemcy to my. Natomiast Koloniści żyją pod nami i nie mają prawa przechodzić na wyższe poziomy. Nawet gdyby mieli do tego prawo, nie mogliby znieść słonecznego światła. Styksów to nie dotyczy.
Są niebywale odporni nie tylko na jasność. Ich drugą cechą jest szybkie gojenie się ran. Oprócz tego są szybcy
i zręczni. Sieją postrach nie tylko w postaci dorosłych. Rozwój tych istot także został podzielony. Co kilkaset lat samice Styksów przechodzą tak zwaną Fazę. Skóra na ich plecach zostaje przebita, a z gardeł wysuwają się specjalne pokładełka na składanie jaj. Potomstwo przychodzi na świat w postaci larw. Wykonuje się na nich liczne zabiegi genetyczne, dzięki czemu wśród Styksów można znaleźć licznych bliźniaków, trojaczki itd. Dzieci są wychowywane przez opiekunów, którzy uczą je jak torturować inne rasy i ogólnie rzecz ujmując siać postrach. Dorośli spełniają swoje obowiązki. Wychodzą do Górnoziemców, by zbierać o nich informacje. Ich zadaniem jest zniszczenie wszystkiego, co znajduje się nad ich terytorium. Przyznają się na przykład do wynalezienia Hiszpanki
i Ultrawirusów. Oprócz tego ich strategią jest porywanie Anglików, rozpruwanie ich narządów i umieszczanie w nich bomb. Taki zmodyfikowany człowiek zostaje następnie wypuszczony do swojego świata, w którym nieświadomie czeka na swój wybuch. Styksowie są niesamowicie mądrzy. Ich IQ znacznie przewyższa poziomy ludzkiej inteligencji. Niestety zostaje to wykorzystane w złych celach. Ponieważ Koloniści mają dla nich pracować na wszystkich podziemnych poziomach, Styksów podzielono na dwa osobne oddziały – Graniczników i Dywizję, które działają na wyznaczonych partiach podziemia.
Sami przyznacie, że Brian Williams i Roderick Gordon wsadzili w utworzenie tej rasy kawał dobrej roboty.
Czytelnik nie poznaje tylko Styksów, Willa i Chestera. Mamy dostęp do życia obojga rodziców chłopców, innych Górnoziemców, Kolonistów, Graniczników, osób, które weszły do tunelu i nie odnalazły drogi wyjścia, szpiegów na wszystkich poziomach… Każda osoba jest wystarczająco ciekawa, by o niej czytać. Na przykład matka Willa.
Jego ojciec zaginął, ale dlaczego chłopak nie został z mamą? No właśnie. Jego matka, to leżąco – siedzące przed telewizorem zombie. Nie mówi, nie gotuje, nie sprząta. Cały dzień spędza przed telewizorem. Nastolatek praktycznie nie ma z nią kontaktu. Rolę pani domu pełni siostra Willa – Rebeka. Jednak ta osoba jest zbyt skomplikowana i za dużo wnosi w historię, bym mogła ją opisać.
Ciekawy jest fakt, iż teren Styksów i Kolonistów prawie niczym nie różni się od naszego. A jednak atmosfera tamtego miejsca sprawia, że nie chce się w niej długo przebywać. Zresztą przygoda nie kończy się na dotarciu do jednego poziomu. Stopniowo odkrywane są kolejne korytarze. Z całą pewnością dużo ciekawsze od opisanego wyżej.
Zdaję sobię sprawę, że „Tunele” weszły na polski rynek dawno i ich czytelnicy byli w większości dziećmi lub młodzieżą szkolną. Jednak polecam tę sagę również starszym odbiorcom. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Z całą pewnością nie można się zniechęcać do początku powieści.
Zapewniam, że z kolejnymi rozdziałami będzie ciekawiej.
(Światło obok postaci świeci się w świetle dnia, rozświetlając wnętrze tunelu. Ciekawe zastosowanie.)
(Najpierw trzeba przebrnąć przez początek.)
(Tu zdecydowanie wiele się dzieje.)
(Doskonale wykreowani, plastyczni, barwni, oryginalni.)
A jeśli jeszcze ich nie znacie, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy głos jest mile widziany. Zapraszam do komentowania. :)