Anoreksja i bulimia to dwie podstępne, brutalne choroby, o których chyba wszyscy już słyszeli. Niestety media zazwyczaj mówią o nich przy okazji rozpatrywania kwestii coraz chudszych modelek, przez co można łatwo zapomnieć, że to dotyczy także innych – ludzi chodzących każdego dnia ulicami miast, sąsiadów, znajomych, szkolnych przyjaciół. Często mówi się, że od modelek się zaczyna. Młode dziewczyny patrzą na wyretuszowane zdjęcia w gazetach i pragną wyglądać jak kobiety z obrazków.
Nawet jeśli dana nastolatka, czy już kobieta zdaje sobie sprawę, że zdjęcia są w pewien sposób przerabiane w programach graficznych, niełatwo jej przejść obojętnie koło lustra.
Pro ana i mia, znane jako anoreksja i bulimia. Pod tymi dwoma określeniami kryje się zawsze ten sam obraz – nienaturalnie wychudzona osoba, która wzbrania się przed jedzeniem i mimo swojego wyglądu nadal sądzi, że jest otyła. Te dwie skrajności często się ze sobą splatają i krzyżują na wszystkie możliwe sposoby. Niezależnie od przechodzenia z jednej skrajności w drugą, choroba często kończy się śmiercią. I to właśnie śmierć dopadła przyjaciółkę dziewczyny, którą czytelnik poznaje w tej książce.
Karolina Otwinowska – autorka i główna bohaterka książki – nie miała łatwego życia. Z powodu choroby straciła więcej niż tylko kilogramy. Przez dziesięć lat walczyła z anoreksją, a w wieku dwudziestu lat postanowiła opowiedzieć swoją historię, by ostrzec wszystkie osoby będące bliżej choroby i utraty silnej woli. Prawda jest taka, że jeśli nie przeżyło się w życiu czegoś naprawdę okropnego, dwudziestolatkom w głowach tylko zabawy i stosunkowo małe pojęcie o życiu. Inaczej było w przypadku Karoliny, która w tym wieku była już po sześciu hospitalizacjach i wielokrotnie dokonywała prób samobójczych. Bardzo trudno ocenia się historie z życia wzięte, bo te przelane na papier dla wielu są tylko słowami. Czy można oceniać czyjeś życie w określonej skali? Myślę, że na cierpienie nie ma odpowiedniej oceny. Karolina wykazała się ogromną odwagą i opisała w swojej książce najintymniejsze szczegóły życia podkreślając jednocześnie, że jej dzieciństwo było szczęśliwe, a choroba okazała się wyjątkowo podstępna. Nakreślając na kartach tej historii pewnego rodzaju kodeks niszczący ciało i duszę stworzyła prawdziwą skarbnicę wiedzy nie tylko dla osób zainteresowanych problemem, ale także dla psychologów i chorych.
Sama, chodząc po krętej i wyboistej drodze, pokonała „szkodnika” i dziś studiuje psychologię, by móc w przyszłości pomagać takim, jak ona.
Nigdy nie sądziłam, że w 208 stronach można tak dokładnie zarysować przebytą walkę z chorobą. Tym bardziej, że na ten temat powstało już wiele książek. Bardzo dużym walorem tej powieści jest fakt, że czytelnik od początku wie, iż historia, którą czyta jest prawdziwa. Co więcej, autorka umieściła na kilku ostatnich stronach parę zdjęć z czasów przed chorobą i w jej trakcie. To doskonały zabieg. Gdy odbiorca pozna już całą historię, może na dokładkę zobaczyć efekty na własne oczy. Choć widok jest przerażający, otwiera oczy na prawdziwość zawartą w słowach Karoliny. Całość jest doskonale dopracowana i wszystkie detale są ściśle powiązane z anoreksją. Przód okładki jest bardzo ciemny, tytuł dwuznaczny, a na pierwszym planie widać dziewczynę objętą chorobą. Wewnątrz okładki, na przyjemnym dla oka fiolecie, umieszczono kilka ledwo widocznych motyli. Zanim zacznie się czytać, można stwierdzić, że owady tam nie pasują. Jednak później czytelnik zdaje sobie sprawę, że są tam umieszczone, bo mają swój cel. Piękne, barwne, zróżnicowane… Same nie dostrzegają swojego piękna. Nie było im dane patrzeć w lustro i wiedzieć, że to one – że są i są piękne. Odfruwają w siną dal, tam gdzie już nikt ich nie widzi, tak delikatne, że nawet oddechem można je zdmuchnąć, a dotykiem skruszyć. Są przede wszystkim lekkie i trudno je złapać. Wydają się być idealnym odzwierciedleniem tego, do czego dążą wszystkie osoby chore na anoreksję.
Cóż więcej można pisać o treści… Wielu z Was na pewno wie, na czym polega choroba. Ale opowieść Karoliny uderza prawdziwością. To nie tylko zarys choroby, lecz prawdziwe uczucia osoby, która przez to przeszła. Jedno można na pewno powiedzieć – wzruszeń nie brakuje. Ze wszystkich książek o anoreksji, ta okazała się być najlepszą, jaką do tej pory przeczytałam. Pewnego dnia po prostu kurier zadzwonił do moich drzwi. Rozpakowałam karton i zaczęłam czytać pierwszą stronę. Po chwili pierwsza strona zamieniła się w dwunastą, a ja wygodnie rozsiadłam się w fotelu, nie zważając na bałagan po pozostawionym pudle i otwarte szuflady, w których szukałam nożyczek. Nie mogłam się oderwać. Dwudziesta strona… Czterdziesta strona… Z amoku czytania ocknęłam się gdy zostało mi kilka stron do końca. Tę wzruszającą historię przeczytałam jednym tchem. Było mi dane poznać losy Karoliny Otwinowskiej i Wam życzę tego samego.
Natomiast autorce życzę, żeby się trzymała i pamiętała, że nigdy nie jest sama.
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany!
Bardzo współczuję wszystkim cierpiącym na anoreksję lub bulimię. Walka z tymi chorobami musi być ogromnie trudna. Nie wiem czy sięgnę po książkę, bo temat chorób jest niezwykle trudny.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i oceniam ją dokładnie tak samo, jak Ty. Anoreksja i bulimia to okropne choroby, ta książka jest tego dowodem Nie mogłam przeżyć, jak ona pisała, że liczyła kalorie tabletek, które zjadała! Koszmar!
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale z chęcią bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawea, chętnei się skusze jak gdzieś znajdę;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tematem anoreksji czy bulimii w książkach, swego czasu naoglądałam się dużo programó i nie mam ochoty na więcej :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gdy autorzy piszą życiowo, bez żadnego retuszu. Chetnie przeczytam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś. Recenzję czytałam z wypiekami na twarzy.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Lubię książki, które dotykają tak trudnych tematów, dlatego z pewnością się skuszę.
OdpowiedzUsuńLubię przeczytać czasem takie książki, więc chętnie sięgnę i po tę :)
OdpowiedzUsuńSięgnęłam po "Dziennik Bulimiczki" i to wszystko jeśli chodzi o książki, gdzie możemy poczytać o zaburzeniach odżywiania. Ogólnie to nie lubię takich ciężkich tematów, a moja lista lektur jest dłuuuugaśna, to chyba sobię odpuszczę C:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Temat zdecydowanie znany w naszych czasach :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujący temat, z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńChciałabym wpaść w taki amok czytelniczy :) a sama historia musi być straszna...
OdpowiedzUsuńStraszna choroba duszy i ciała. Brr... Ale książka jak najbardziej mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam książki, które gdy otworzę, nie mogę ich już zamknąć, muszę je doczytać do końca.
OdpowiedzUsuńLubię takie wzruszające historie, szczególnie te z życia wzięte, więc zapisuję sobie tytuł, bo wiem, że muszę tę książkę przeczytać.
Anoreksja jest straszną chorobą, z której szponów bardzo trudno się wyrwać.
OdpowiedzUsuńSwego czasu bardzo dużo czytałam o anoreksji i mam pewne nasycenie tematem, ale dla zainteresowanych osób tym zagadnieniem, tego typu literatura to pomoc i nieocenione źródło informacji.
Czytałam, mam na półce w pokoju, ale jakoś średnio przypadła mi do gustu. W tym temacie czytałam chyba lepsze pozycje :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się koszmarnie, ale tym bardziej kusi
OdpowiedzUsuńWidziałam w bibliotece, ale się nie skusiłam przez moje wcześniejsze doświadczenia... Nie mogę o tym mówić, a tym bardziej czytać. Mimo że pewna książka o anoreksji bardzo mi pomogła. Właściwie to jej zawdzięczam to jaka jestem teraz... Może przeczytam, może kiedyś coś o tym napiszę...
OdpowiedzUsuńKiedyś tę książkę polecało mi wiele osób i bardzo chciałam ją przeczytać. Niestety koniec końców - zapomniałam o niej... Cieszę się, że mi o niej przypomniałaś, podejrzewam że dostaję ją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJak dotąd nie miałam okazji przeczytać tej książki. Myślę, że gdy ją znajdę w bibliotece to z chęcią się skuszę ;]
OdpowiedzUsuńHistoria Karoliny bardzo przypomina mi moją, mam 17 lat i przez rok walczyłam z anoreksją.Wszstko zaczęło się od zwykłej chcęci zrzucenia kilku kg, ponieważ miałam 170cm i 66kg (nie byłam gruba, ale zawsze moja waga pokazywała ok. 57-58 kg, a przez nową szkołe zajadałam stres i przytyłam do 66 kg) Na szczęście w pore się obudziłam. To co dzieje się w psychice osoby chorej na anoreksje jest straszne i nie można tego opisać. Najgorsze w tym było to, jak ludzie na mnie patrzeli, na moje wychudzone ciało, na moją okropną twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak sobie pomóc. Nie chciałam żeby ludzie na mnie tak patrzeli, ale nie mogłam się przełamać do jedzenia. Jadłam ok 800 kcal dziennie plus ćwiczyłam czego wtedy nie lubiłam bo nie miałam na to siły. Mam chłopaka z którym jestem prawie 3 lata, zawsze chciałam się z nim widywać a kiedy miałam anoreksje nie chciałam żeby przyjeżdżał.. było mi obojetne czy z nim będę czy nie. Było mi wszystko obojętne. Nie miałam nawet siły płakać bałam się żuć gumę bo ona też ma kcal. Myślałam, że już nigdy nie będę się szczerze śmiać i płakać. Chodziłam spać nawet o 19;30 po to żeby już nie myśleć o jedzeniu i obudzić się na śniadanie i coś w końcu zjeść. Nigdzie nie wyjeżdżałam bo bałam się przegapić porę posiłku. Nie miałam wtedy w sobie życia. Nic mnie nie cieszyło, myślałam że może jakieś zakupy poprawią mi humor, coś nowego, nowy wystrój pokoju, nowe buty, ale mogłam mieć nawet gwiazdę z nieba i mieszkać w pałacu, ale i jak nie przestawałam myśleć co zjem na drugi dzień, żeby nie przekroczyć limitu kcal. Skutki uboczne anoreksji pojawiły się dopiero teraz, po 4 miesiącach od wyleczenia, chociaż w pełni zdrowa czuje się może z 2 miesiące, ale nadal kiedy słyszę słowo 'dieta' albo 'odchudzanie' to chce uciekać jak najdalej. Teraz jestem bardzo szczęśliwa i pełna siły i energii, chce mi się żyć (kiedyś nie widziałam sensu życia), układa mi się wszystko, ale blizna w psychice po tej chorobie zostanie na zawsze. Mam 170cm wzrostu w czasie choroby ważyłam 42 kg, teraz 54-55 kg. Życzę wszystkim chorym na anoreksję żeby zaczęły małymi kroczkami jeść, wiem że to słowo jest straszne dla każdej chorej, ale jedzenie to ekstremalne lekarstwo na tą chorobę. Pokochacie życie bez anoreksji, zaczniecie życie od nowa...
OdpowiedzUsuńNie znam Cię i nie wiem co musiałaś przejść, bo nikt tego nie wie - nawet jeśli ludzie walczą z tą samą chorobą, ich odczucia są zupełnie inne. Ale to nie ma znaczenia. Bo i tak - wierz mi na słowo - jestem z Ciebie piekielnie dumna. Z Twojej siły i odwagi, że jesteś w stanie po tym wszystkim podzielić się swoją historią. Pamiętaj - udało Ci się, jesteś wielka i teraz może być już tylko lepiej :) Keep the faith.
OdpowiedzUsuń