„Zazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. Mistrz horroru Stephen King zaprasza czytelników na wycieczkę do piekła i z powrotem!
Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem - przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi - i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie:
CMĘTARZ ZWIEŻĄT (cóż, nie wszystkie dzieci znają dobrze ortografię...).
Ci, którzy nie znają przeszłości, zwykle ją powtarzają... i nie chcą słuchać ostrzeżeń.”
Stephen King. Tyle wystarczy, by zachęcić potencjalnego odbiorcę do dalszego czytania. Chyba nie ma na świecie osoby, która nie słyszałaby o słynnym królu grozy. Człowieku, który zapracował na swoją sławę wydając aż 48 powieści. Całkiem niedawno czytałam artykuł, w którym Stephen King rozmyślał nad tym, jak powinno brzmieć pierwsze zdanie, by zachęcić do dalszego czytania. Myślę, że Waszą uwagę już mam, więc przejdę do rzeczy.
„Cmętarz zwieżąt” to moje pierwsze spotkanie z Kingiem. W tej książce czytelnik poznaje miłą rodzinę Creedów. Louis, lekarz, oraz jego żona Rachel wraz z dwójką dzieci – Ellie i Gage’m oraz kotem Churchem przeprowadzają się do domu stojącego w pobliżu miasteczka Ludlow. Szybko zapoznają się z sąsiadami – starszym mężczyzną o imieniu Jud i jego żoną Normą, która cierpi na artretyzm. Nowi sąsiedzi zostają bardzo ciepło przyjęci przez starych mieszkańców domu naprzeciwko. Jud zaprasza Louis’a na piwo i nawiązuje przyjacielską pogawędkę.
Na początku można odnieść wrażenie, że opisywana historia skazana jest na niepowodzenie w słynnym świecie horroru. Zdaje się być zwykłą obyczajówką, która nie zmrozi krwi w żyłach. Jedną z wielu, które pozostawiają po sobie niedosyt i rozczarowanie. Jednak po chwili czytelnik zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak. Wieczorem, leżąc samotnie w pokoju, czytając dzięki skąpemu naświetleniu lampki, zdaje sobie sprawę, że boi się spojrzeć w ciemną przestrzeń swoich własnych czterech ścian. W tekście kryje się coś niepokojącego. Dlatego gdy Jud ostrzega nowego sąsiada, że droga jest bardzo ruchliwa, a później prowadzi całą rodzinę na osobliwy cmentarz nakreślony pracą dziecięcych rąk, można odczuć wrażenie, że nagromadzona ilość szczegółowych informacji jest początkiem ogromnej tragedii. Każdy przejeżdżający samochód, czy samo wspomnienie o ścieżce prowadzącej na cmentarzysko powoduje gęsią skórkę i niespokojne przeczucie, że lada moment wydarzy się coś złego.
Okazuje się, że w książce Kinga nawet niespodziewany trzask drzwi sprawia, że odbiorca podskakuje ze strachu, choć w jego domu panuje cisza. Gdy w sypialni rodziny Creedów jest ciemno, a bohaterowie zapadają w (prawie) błogi sen, czytelnik ma ochotę pozaświecać wszystkie światła i ukryć się pod kocem. Już po pierwszych stu stronach wiadomo, że królowi należy się szacunek, a rozpoczęta dopiero książka nie będzie ostatnią.
Szala strachu przelewa się w momencie, gdy pierwszego dnia roku akademickiego pewien student, Victor Pascow, zostaje śmiertelnie potrącony przez samochód i trafia w ręce doktora kampusu, czyli właśnie Louis’a. Po tym wydarzeniu pozostaje jedynie strach, histeryczny śmiech, postradanie zmysłów i nieme wołanie o pomoc. Ze świata grozy nie ma ucieczki, a silne szpony wytworzonej przez Kinga bestii trzymają aż do końca, do ostatniej strony.
Trzeba przyznać, że klimat utworzony na kartach tej powieści to istny majstersztyk. Wysoki poziom, klasa, budowane stopniowo napięcie i duszna, parna atmosfera, która wprawia czytelnika w przejęcie powodują, że setki dreszczy rozchodzą się po ciele jak zachłanne mrówki. Książka ożywa i porywa czytelnika synestezją smaków, zapachów i widoków. Kartki przelatują przez palce z szybkością błyskawicy. Chce się wiedzieć co będzie dalej.
Myślę, że „Cmętarz zwieżąt” będzie dobrym początkiem dla tych, którzy Stephena Kinga dopiero zamierzają poznać. Chociaż nie mam porównania z innymi dziełami autora, mogę z czystym sumieniem polecić tę jedną przeczytaną przeze mnie powieść, bo nie zawiodłam się na niej i wiem, że Wy też będziecie z niej zadowoleni.
A teraz trochę chwalenia…
Powyższa recenzja wygrała w konkursie na recenzję tygodnia wydawnictwa Prószyński i S-ka. Znajduje się tutaj do 18 września, kiedy zostanie wybrana kolejna zwycięska praca.
P.S. Na podstawie tej książki powstał film, który zamierzam obejrzeć. Kto wie, może podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami?... Ale nic nie obiecuję :)
A jeśli jeszcze nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie z twórczością Kinga mam już za sobą, "Podpalaczka" bardzo mi się podobała, aczkolwiek bez rewelacji... Po "Cmentarz zwieżąt" bardzo chętnie sięgnę, okładka przyciąga wzrok. :)
Dziękuję :) Tak, okładka jest bardzo klimatyczna!
UsuńTę powieść też wybrałam na pierwsze spotkanie z twórczością Kinga i bardzo mi się podobała :) Niby nic takiego na początku się nie dzieje, a jednak w czytelniku narasta przeczucie, że coś złego się zaraz wydarzy. Super powieść. Przed ekranizacją za to ostrzegam, niedawno obejrzałam i jest po prostu żałosna. Nie ma w niej ani krzty kingowskiej iskry.
OdpowiedzUsuńWidziałam już parę filmów na podstawie książek Kinga i właśnie to chcę sprawdzić. Żaden film mi się nie podobał... (Poza Zieloną milą). Obiecałam sobie, że nigdy nie sięgnę po żadną książkę Kinga jeśli większość czyta się tak jak ogląda się film! Ale przełamałam się. Jeśli film na podstawie "Cmętarza" mi się nie spodoba, przestanę je oglądać i zacznę czytać więcej jego twórczości :)
UsuńW porządku, ale jakby co to ostrzegałam :D Jeśli chodzi o dobrą ekranizację powieści Kinga to polecam "Lśnienie" Kubricka :)
UsuńTo mnie nie pociesza :D "Lśnienie" to był ostatni film jaki obejrzałam jeśli chodzi o te ekranizacje i właśnie po nim obiecałam sobie, że nigdy nie sięgnę po książki jeśli mają wyglądać tak samo.
UsuńI to nie dlatego, że się bałam. Wręcz przeciwnie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ten film jest takim hitem. Dla mnie był stanowczo za długi, za nudny, pozbawiony napięcia i klimatu. Jedyne co mi się w nim podobało to ostatnie 15 minut, kiedy Jack zaczął latać z siekierą. Ale 15 minut końcówki na film, który ma 2 godziny to stanowczo za mało... Miałam nadzieję, że książka będzie dużo lepsza.
Ups, w takim razie nie wiem co polecić :) Książkowe "Lśnienie" i "Lśnienie" Kubricka są jak dwie różne historie. Ja oglądałam film już po lekturze powieści i bardzo mi się podobał. Stopniowo popadający w szaleństwo bohater, niewiadome co do tego czy to rzeczywiście problemy psychiczne mężczyzny, czy jednak jakaś nadnaturalna ingerencja. No i latanie z siekierą też było fajne :D
UsuńO, to bardzo dobrze, że "Lśnienie" Kinga i ekranizacja się zupełnie różnią. To mnie bardzo pociesza! :D Z pozostałych filmów to widziałam Miasteczko Salem, Jazda na kuli, Zielona Mila, Mgła. Więc w sumie nie za wiele tego było :)
UsuńMam zamiar zacząć w koncu czytać Kinga (: Oglądałam film o tym samym tytule, jednak jego fabuła była inna. Jeżeli miałabyś ochotę, polecam :)
OdpowiedzUsuńTeż zawsze mówiłam - mam zamiar, muszę zacząć itd. Zaczęłam w końcu i nie żałuję! :)
UsuńMiałam okazje czytać, bardzo mi sie podobała! Podobnie jak Ty poleciłabym tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z twórczościa Stephena Kinga :) Film na podstawie tej książki, całkiem nie zły :) Gratuluje wygranej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA co do filmu to już słyszałam różne opinie. Przekonam się :D
Słyszałam, że książka jest świetna, gratuluję wyróżnienia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tak, jest świetna. Nie żałuję, że podeszłam do Kinga :)
UsuńZ chęcią ją przeczytam, bo dużo dobrego o tej książce Kinga czytałam :D
OdpowiedzUsuńWarto! :)
UsuńJuż od dawna zamierzałam zapoznać się z twórczością King'a. Po twojej recenzji stwierdzam, że "Cmętarz Zwieżąt" będzie najlepszą pozycją na początek. Jestem bardzo ciekawa, czy zainteresuje mnie na tyle żeby sięgnąć po inne książki tego jakże popularnego autora. Pozdrawiam i gratuluję wyróżnienia ;***
OdpowiedzUsuńDziękuję :) I tak - warto zacząć od tej części :D
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga, mimo, że od jakiegoś czasu się do tego przymierzam.
OdpowiedzUsuńTą pozycję polecał mi przyjaciel, więc pewnie przeczytam.
Świetna recenzja! :)
Dziękuję :) Ja również polecam! :)
UsuńTo również moja pierwsza książka Kinga jaką przeczytałam i jak dotąd jest to jednocześnie najlepszy horror jego autorstwa, który miałam w ręce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ja znajdę jeszcze lepsze, bo zamierzam czytać więcej Kinga :)
UsuńJa chyba jestem zbyt strachliwa na tę lekturę
OdpowiedzUsuńO tak, fragmentami była naprawdę straszna. Aż ciarki przechodziły. No ale to w końcu król grozy! :)
UsuńWiesz ja z tych najodważniejszych, co boją się własnego cienia. Horrory czasem czytam, ale te "delikatniejsze" . Natomiast filmów z tego gatunku za żadne skarby, mnie do pełnych gaci wystarczy bujający się krzyż na ścianie...
UsuńTeż tak mam! Filmu nigdy, przenigdy... A żeby w środku nocy przejść się po własnym pokoju? Zgrozo.
UsuńAle akurat przy książkach lubię się bać. Choć moja wyobraźnia jest dużo gorsza od filmu.
Na początek - gratuluję:D Co do Kinga, to zapoznałam się z jego twórczością pod wpływem męża, który jest fanem tego autora. Kilka pozycji mam już za sobą, ale przede mną jeszcze długa droga...:P
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja dopiero z Kingiem zaczęłam swoją przygodę... Ale mam nadzieję, że uda mi się przeczytać jeszcze wiele jego książek :)
UsuńKing nie jest moim ulubieńcem, poza tym za horrorami też nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię się bać, nie lubię oglądać horrorów, ale książki, przy których się boję uwielbiam :D
UsuńLubię Kinga. Od jakiegoś czasu czeka na mnie "Christine", ale jakoś nie mogę się za to zabrać. Może już niedługo. :P
OdpowiedzUsuńJa chciałam zacząć od "Carrie". Ostatecznie mój wybór padł na "Cmętarz" i nie zawiodłam się :)
UsuńTo jedna z tych Kingowych książek, których nie dałam rady doczytać :)
OdpowiedzUsuńZ jakiego powodu? :)
UsuńTej książki Kinga jeszcze nie przeczytałam, ale z pewnością nadrobię tę haniebną zaległość. Uwielbiam twórczość tego pisarza:)
OdpowiedzUsuńP.S. Gratuluję wygranej w konkursie!!!
Dziękuję za gratulacje :) O tak, koniecznie musisz nadrobić! :)
UsuńGratuluję serdecznie, wspaniała recenzja i cieszę się, że dołączyłaś do wyzwania.
OdpowiedzUsuńRównież przeczytałam tą książkę jako pierwszą z twórczości Kinga, ale w moim tłumaczeniu tytuł brzmiał "Smętarz dla zwierzaków" :D
Pierwsza nazwa brzmiała chyba bardziej niewinnie :) Ja także się cieszę, że dołączyłam do wyzwania :) Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńTa książka również była moim pierwszym spotkaniem z Kingiem i mnie zachwyciła. Zgadzam się co do klimatu utworu, jest wyjątkowy i to chyba dzięki niemu książkę czyta się tak dobrze, jestem ciekawa jak wypadają inne dzieła ;)
OdpowiedzUsuńJa również jestem tego ciekawa :) Sprawdzę :D
UsuńKsiążki Kinga są skazane na sukces! Moim pierwszy spotkaniem z autorem była "Carrie", którą swoją drogą bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńChciałam zacząć od "Carrie", ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie na "Cmętarz" i nie żałuję! :) Ale po tę pierwszą na pewno też sięgnę :)
UsuńNie znam jeszcze żadnej książki Kinga (wstyd :C), ale gdy tylko skończę moje zapoznanie z Zafónem, to zabiorę się za Kinga, właśnie myślałam o tej książce jako pierwszej C:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Żaden wstyd! Ja do tej pory też nie znałam :D Polecam.
UsuńZa to ja nie znam żadnej książki Zafona :C
Gratuluję! Świetna recenzja, więc nagroda jak najbardziej zasłużona.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale mam ją w planach. Cieszę się, że dołączyłaś do grona wielbicieli Kinga. Ja też go bardzo lubię i jeszcze sporo jego powieści mam do przeczytania.
Przy okazji przyznaję się do błędu i dziękuję za przypomnienie:) Próbowałam wczoraj wymyśleć, czy w ostatnim czasie nie dostałam jeszcze jakiegoś zaproszenia do zabawy, ale nic nie chciało mi przyjść do głowy. Jednak podświadomie byłam przekonana, że coś jeszcze było... Czy to już skleroza, czy może jeszcze młodzieńcze roztargnienie?
Poprawiłam się i uzupełniłam braki, więc zapraszam jeszcze raz do mnie:)
Haha, nie ma sprawy :D Ja też za chwilę do Ciebie wpadnę i przeczytam co napisałaś :)
UsuńSuper receznja! Chętnie przeczytam książkę, bo fascynuje mnie strasznie twórczość Kinga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam! :)
UsuńZ Kinga czytałem tylko "Rękę mistrza" i wywarła na mnie ogromne wrażenie. Mimo, iż pół książki nie działo się w niej kompletnie nic, to później sytuacja się rozwinęła w takim tempie, że mi głowę urwało :)
OdpowiedzUsuńNieźle Ci idzie pisanie z urwaną głową :D
UsuńDoskonała recenzja. Wydaję mi się, że King to coś dla mnie. Sięgnę po tę książkę przy najbliższej okazji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na arenaksiazek.blogspot.com :>