Czasami po prostu bywa tak, że książka nie jest taka, jak się wydawało… Czasami chce się przeczytać jakąś książkę ze względu na okładkę, opis, czy opinię… Po to są opisy z tyłu okładki i same okładki. Po to czyta się opinie i recenzje innych osób. Ale czasami wyboru dokonuje się impulsywnie, bo akurat książka wpadnie w oko i nie wiedzieć czemu ma się nieodpartą chęć natychmiastowego jej przeczytania. A okładka „Freak City” jest niewątpliwie bardzo ładna i przyciąga wzrok. Szkoda tylko, że to co jest na okładce i co wyczytać można w opisie zdecydowanie mija się z prawdą…
Książkę przeczytałam w dwa dni, zaraz po zakupieniu jej na Targach Książki w Poznaniu. Tak więc najtrudniejszym elementem całego rytuału było napisanie recenzji. Wzięłam się za nią dopiero teraz, bo ciężko mi było napisać cokolwiek na jej temat. Nie dlatego, że wywarła na mnie silne emocje, ani też dlatego, że tak bardzo trafiła w moje serce, że trudno mi było znaleźć słowa, by opisać treść. Właściwie uzasadnienie tego opóźnienia jest zbyt bolesne, by o tym mówić. Ta książka jest po prostu słaba… Bardzo mi przykro, ale zazwyczaj nie zapominam jak miał na imię główny bohater po kilku dniach od momentu przeczytania zakończenia. Nawet teraz, gdy rozpoczęłam w końcu pisanie recenzji na ten temat, muszę mieć przed sobą książkę, bo nie mogłam sobie przypomnieć imion.
Z tyłu okładki znajduje się opis, który niewątpliwie przyciąga. Zwłaszcza tekst na samej górze. Uwydatniono go grubszą czcionką – „Zawsze myślałam, że spadające gwiazdy brzmią jak tłuczone szkło…”. To zdecydowanie najlepszy cytat tej książki. Niestety jedyny. Ale chyba gorsze jest to, że był on pozbawiony znaczenia. Bezpłciowy. Bezbarwny. Nie mający najmniejszego, głębszego sensu. Ot, tekst rzucony przez bohaterkę, gdy zobaczyła jak ktoś rozbija na chodniku butelkę. Nie miało to żadnego znaczenia i więcej do tego nie powracano. Reszta opisu w zasadzie się zgadza, bo jest „bezpieczna”. Nie można zarzucić nikomu, że napisano kłamstwa. Może z wyjątkiem ostatniego zdania, bo historia nie była poruszająca. Jeśli miałabym określić całość jednym słowem, powiedziałabym raczej, że ta książka była mdła. Tak trudne historie, z życia wzięte, o miłości dwóch niepasujących do siebie osób powinny łamać serce, wzruszać, dogłębnie przenikać. Tutaj brakowało dosłownie tego wszystkiego, co powinno się znaleźć w każdej dobrej książce. Aż płakać mi się chce na myśl, że tak kiepska książka wyszła spod wydawnictwa Dreams. Osobiście zawsze czytam pierwsze dwa rozdziały, a potem, jeśli to konieczne, przerzucam parę kartek i zaczynam czytać na chybił trafił parę zdań. Pierwsze dwa rozdziały zaczęły się ciekawie. Przy trzecim zaczęłam żałować wyboru, a tytułowe Freak City okazało się czymś zupełnie innym, niż sądziłam.
Główny bohater – Mika – ma piętnaście lat i dopiero co stracił swoją dziewczynę, z którą (co istotne, bo powtarzane co chwilę) spał. Nastolatka rzuciła go w sposób okrutny, gdyż chciała zakończyć związek zanim zacznie się robić nudno, a potem znalazła sobie nowego chłopaka. Mika nie widział innego wyjścia – musiał znaleźć sobie inną dziewczynę, by wzbudzić zazdrość w swojej eks, z którą spał. A to, że z nią spał miało istotne znaczenie, ponieważ jego przyjaciel był prawiczkiem. Przecież to jest nie do pomyślenia, żeby jakiś chłopak w wieku czternastu / piętnastu lat był prawiczkiem! Kwestie spania ze swoją dziewczyną były tak często powtarzane, że gdyby wyciąć ten wątek, z książki zostałaby ulotka. Ale może przejdę do kolejnych kwestii związanych z bohaterami. Mika ma dwójkę przyjaciół. Wielokrotnie zastanawiałam się dlaczego autorka wymyśliła sobie ich aż dwóch, skoro do końca książki znaczenie miał tylko jeden z nich. Drugi został odsunięty na tak daleki plan, że nie wspominano o nim przez całą książkę i dopiero na szarym końcu, gdy zaczynałam się zastanawiać czy autorka o nim zapomniała, w końcu znów się pojawił. Nie miał istotnej roli. Po prostu minął się z przyjacielem w klubie, gdzie się przywitali i tyle było w jego roli. Ważniejszą postacią miała być Lea, czyli dziewczyna, która jest głucha. Jeśli chodzi o nią, przyznam, że informacje były dość przydatne jeśli ktoś nigdy nie słyszał o głuchych osobach. Ja nie dowiedziałam się niczego nowego, ale może w przypadku laików będzie inaczej. Autorka poruszyła kwestię różnicy między głuchymi a głucho-niemymi. Lea była głucha, a Mika, chcąc się z nią dogadać, zapisał się na kurs języka migowego. W tym momencie zdarzył się cud nad cudami, ponieważ piętnastolatek był na zajęciach dwa razy i nagle dogadanie się ze znajomą stało się dziecinnie proste, mimo powtarzania przez 3/4 książki, że kurs musi trwać lata, by ledwo zacząć się porozumiewać. Ta książka była tak logiczna jak nauka fizyki kwantowej przez trzylatka. Przez całą książkę bohaterowie spotkali się trzy razy, z czego dwa spotkania były nieudane i nagle się w sobie zakochali! Happy end! Irytowało mnie niezdecydowanie nastolatków. Mika cały czas myślał o byłej, Lea cały czas udawała, że Mika nie ma dla niej znaczenia. Jeśli w książce nie pojawiały się suche fakty dotyczące głuchych, pojawiał się seks. Tak na dobrą sprawę nie wiem komu mogłabym tę książkę polecić, bo dla dorosłych jest zbyt dziecinna, a znowu dla dzieci się nie nadaje przez wiecznie powtarzające się rzeczy o charakterze erotycznym. Tylko obawiam się, że młodzieży ten twór także się nie spodoba, bo jest zbyt nudny. A może to tylko moje subiektywne odczucie?
Chociaż opowieść przeczytałam szybko, strasznie się przy niej wymęczyłam. Z niecierpliwością czekałam na rozwinięcie akcji i nie doczekałam się. Zdjęcie na okładce ani trochę nie pasuje do historii, a po opisie spodziewałam się wzruszającej, pełnej przesłania opowieści o tym, jak trudne bywa życie, gdy ktoś jest pokrzywdzony przez los. Gdyby całość skrócić do 50 stron (co byłoby łatwe!), byłby to dobry wstęp do jakiejś książki. A jeżeli to co przeczytałam jest w jakikolwiek sposób godne uwagi, to po prostu ostrzegam, że można się nieźle zawieść. Żal mi pozbywać się tej książki, bo długo na nią czekałam i to moja jedyna pamiątka z Targów.
Ale chyba nie chcę zapamiętać ich w taki sposób…
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
I właśnie w tym momencie zrobiło misię strasznie przykro z powodu tej książki. Zmarnować taki dobry pomysł :( Po opisie spodziewałam się czegoś podobnego do genialnej "Gwiazd naszych winy", ale widzę, że ta książka nawet nie dorasta jej do pięt. Wielka szkoda, bo miałam ochotę na tę powieść :(
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Dokładnie tak. Ja też miałam nadzieję na coś w stylu "Gwiazd"... :/
UsuńWłaśnie już ileś razy zwracałam na nią uwagę i za każdym razem odmawiałam sobie jej kupna. Coś czuję, że nie będę żałować swojej decyzji:)
OdpowiedzUsuńMoże to dobrze... Chociaż no wiesz - subiektywna opinia jest tylko subiektywna :)
UsuńNawet okładka mnie odstrasza ; ) To zupełnie nie moje klimaty i nie moja tematyka ;p
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymaj się z daleka od tej książki :D
Usuńniby mówi się, że książki po okładce się nie ocenia, ale pierwsze co robie to łapie ta która dobrze wygląda i przyciąga wzrok
OdpowiedzUsuńJa też tak czasami mam :)
UsuńW życiu bym się nie spodziewała takiej oceny. Naprawdę ;/
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie też nie...
UsuńA zdawałoby się, że to materiał na świetną książkę! Czytałem parę dobrych opinii, ale prawdę mówiąc i tak miałem obawy, że ta książka może być niedoskonała, co właśnie wykazałaś w swojej recenzji...
OdpowiedzUsuńRzecz gustu :)
UsuńNa pewno będę unikać, zadziwia mnie po co autorzy tworzą bohaterów, ma których nie mają później pomysłu, jak tutaj ten drugi przyjaciel. Powtarzanie w kółko tego samego też należy do bardzo irytujących zabiegów. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale moje życie nic nie straci, jeśli nadal będę ją ignorować :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam... Naprawdę ta książka jest zadziwiająco słaba. Przynajmniej według mnie.
UsuńSkoro tak strasznie wymęczyłaś się przy tej książce to i ja będę omijać ją z daleka, aby się niepotrzebnie nie irytować. Szkoda jednak, że tak słabo jest napisana. Liczyłam na coś więcej.
OdpowiedzUsuńJa również. Tym bardziej, że zapowiadało się całkiem nieźle.
UsuńOO mała ilość stron, a więc szybko sieją przeczyta ;P
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że książka jest jaka jest :)
UsuńDzięki za nie polecenie tej książki! Wiem, że nie warto jej kupować ;D
OdpowiedzUsuńOcena rzeczywiście bardzo niziutka ;D
Nie miałam jej w planach, ale widzę, że niewiele straciłam a w zasadzie zaoszczędziłam czas
OdpowiedzUsuńRównież tak uważam :)
UsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji. Tak pozytywnych, że nabrałam ochoty na jej przeczytanie. Aż do teraz. Jako jedna z nielicznych powiedziałaś, co w tej książce jest naprawdę. Pokazałaś ją taką, jaka jest. Nie umiałaś doszukać się drugiego dna (którego widzę, że tak naprawdę nie ma, a które dorobiło kilka osób w recenzjach). Dziękuję za ostrzeżenie, będę tę książkę omijać z daleka, a jak zdarzy się, że wpadnie mi w ręce to nie będę oczekiwała jakiegoś cudu. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie możliwe, że jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę :) A tak naprawdę to dużo zależy od gustu i oczekiwań... Nie mniej jednak spróbowałam przeczytać ją jeszcze raz i nie dałam rady.
UsuńPrzeczytam "Freak city", ale mam na temat tej książki lepsze zdanie od Ciebie ^^ Zdecydowanie bohaterowie denerwowali, a niektóre sytuacje były całkiem bez sensu, ale mimo wszystko nie była taka zła. Taka przeciętna, lekka powieść dla osób, które chciałyby się dowiedzieć czegoś o osobach głuchych. Mnie właśnie ten wątek podobał się najbardziej. Trochę bałam się tego, jak autorka przedstawiła młodzież (jesteśmy aż tacy źli?).
OdpowiedzUsuńMoże mnie podobała się bardziej, bo nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego. Od początku wiedziałam, ze to tylko niewymagająca powieść dla młodzieży ^^ Do "GNW" jej daleko!
Pozdrawiam ciepło ^^
O, to dobrze :) Jesteś przykładem na to ile zależy od gustu i oczekiwań :)
UsuńDla młodzieży pewnie nie będzie taka zła. Ja raczej do niej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńMoże nie, a może również.. Ja bym na nią więcej czasu nie traciła. :)
UsuńCzytając początek Twojej recenzji myślałam, że całość będzie hymnem pochwalnym na jej cześć, a tu takie zaskoczenie:) W takim układzie raczej podziękuję:)
OdpowiedzUsuńNic nie tracisz omijając tę książkę :)
UsuńJest u nas w bibliotece i miałam zamiar ją wypożyczyć, ale chyba jednak spasuję. Szkoda, że aż tak słabo wypadła, bo naprawdę zapowiadała się ciekawa książka :<
OdpowiedzUsuńHmm... To oczywiście Twój wybór, ale jeśli książka jest w bibliotece, to ja bym mimo wszystko spróbowała :) Każda moja opinia jest tylko subiektywna. Może akurat komuś innemu książka się bardziej spodoba. Przykładem na to jest np. Marzenka P. w komentarzu wyżej :)
UsuńZostawię ją sobie na wakacje - akurat będzie na jedno popołudnie :)
UsuńW takim razie nie będę tracić swojego czasu. Dzięki za przestrogę.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńZaskoczyłaś mnie, bo akurat ja odebrałam tę książkę bardzo pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze :) To świadczy o tym jak ważny jest gust itd. :)
Usuńosobiście nie przekonuje mnie ta lektura po Twojej recenzji, która zawiera wszystko czego potrzebowałam by się zdecydować...
OdpowiedzUsuńW takim razie dobrze, że rozwiałam Twoje wątpliwości :)
UsuńRecenzja bardzo dobra, a co do książki - sama okładka zniechęca mnie do dalszego zapoznania się z lekturą :D
OdpowiedzUsuńMi akurat okładka nawet przypadła do gustu, ale kompletnie nie pasuje do treści :)
UsuńZdecydowanie nie przeczytam. Mam już dosyć takich książek! :D
OdpowiedzUsuńJa również mam już ich dość :)
Usuń