Lepiej bym tego nie ujęła :) Nawet najdłuższa i najlepsza recenzja nie jest w stanie opisać moich uczuć do tej książki. Daję jej 1000/10. Tego nie da się zrecenzować, to trzeba po prostu przeczytać! Kocham całym serduszkiem <3
Mama kupiła mi Gwiazd naszych wina na święta. Przeleżała swoje na półce. W końcu pewnego styczniowego dnia wzięłam się za nią. Dla mnie nie było okay. To po prostu kolejna historia. Kiedyś czytałam recenzję Oskara i Pani Róży, autor tamtego tekstu zarzucał iż pan Schmitt napisał swoją historię i każdy twierdzi, że jest dobra, bo głównym jej bohaterem jest śmiertelnie chory chłopiec. Podobne odczucia mam w stosunku do GNW. Owszem podobała mi się, ale nie uznam tego za jakieś wybitne dzieło. :) Cieszę się, że na świecie istnieją ludzie z większymi uczuciami ode mnie. :)
Do napisania komentarza zbierałem się kilka dni. Ta recenzja spowodowała u mnie nieodwracalne zmiany jeżeli chodzi o postrzeganie pewnych spraw. Ja jako przedstawiciel męskiego gatunku staram się nie okazywać jakichkolwiek uczuć, a jednak po tej recenzji wystawiłem rachunek mojemu sumieniu. Czy kiedykolwiek tak się odważyłem napisać przed czytelnikami? Napisałem kiedyś że się wzruszyłem, czy że książka mną poruszyła, ale nigdy nie zdarzyło mi się zawrzeć tylu emocji w tak prostych zdaniach. Nigdy nie napisałem, że powieść która skończyłem tak wpłynęła na moje uczucia.
Sam zrecenzowałem "Gwiazd naszych wina", ale moja recenzja przy Twojej, to stek bzdur i dyrdymałów. Również starałem się zawrzeć w niej emocje, jednak tylko starałem, nigdy nie zawarłem.
Ale z drugiej strony jak recenzować książkę? Poddać się emocjom czy na chłodno kalkulować możliwości autora? Czy możne pozwolić zawładnąć się historii i nie obdzierać przyjemnych chwil, których spędziliśmy z książką, gdy zaczniemy chłodno patrzeć na całą powieść. To tylko pokazuje nam jak ciężko nazwać się recenzentem. Jest więcej niewiadomych, niż tego co tak naprawdę przelewa się na ekran komputera. Co należy pozostawić, a co warto przekazać? Tego nigdy się nie dowiemy, nawet jakbyśmy ocenili tysiące książek.
Tak mało napisałaś, a tak bardzo zachęciłaś :) !
OdpowiedzUsuńhttp://krwawiecichozyjac14.blogspot.com/
Wpadniesz? Mój nowy początek.
Hahahah, Okay? :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Miałam ją z biblioteki, nie podeszła mi, trudno. Dobrze, że Tobie się podobała.
OdpowiedzUsuńBrakuje słów. Też kocham. <3
OdpowiedzUsuńTeż płakałam podczas czytania. I to bardzo... Piękna historia.
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie ujęła :) Nawet najdłuższa i najlepsza recenzja nie jest w stanie opisać moich uczuć do tej książki. Daję jej 1000/10. Tego nie da się zrecenzować, to trzeba po prostu przeczytać! Kocham całym serduszkiem <3
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Tak mało słów, tyle emocji!
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałaś :) Mam nadzieję, że w końcu uda mi się przeczytać tę książkę...
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać ale zobaczę :)
OdpowiedzUsuńMama kupiła mi Gwiazd naszych wina na święta. Przeleżała swoje na półce. W końcu pewnego styczniowego dnia wzięłam się za nią. Dla mnie nie było okay. To po prostu kolejna historia. Kiedyś czytałam recenzję Oskara i Pani Róży, autor tamtego tekstu zarzucał iż pan Schmitt napisał swoją historię i każdy twierdzi, że jest dobra, bo głównym jej bohaterem jest śmiertelnie chory chłopiec. Podobne odczucia mam w stosunku do GNW. Owszem podobała mi się, ale nie uznam tego za jakieś wybitne dzieło. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na świecie istnieją ludzie z większymi uczuciami ode mnie. :)
Pozdrawiam gorąco, Czarny Kapturek
Nie czytałam, ale słyszałam sporo pozytywnych opinii. Opis też mnie zachęcił :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://bestseller-s.blogspot.com/
Do napisania komentarza zbierałem się kilka dni. Ta recenzja spowodowała u mnie nieodwracalne zmiany jeżeli chodzi o postrzeganie pewnych spraw. Ja jako przedstawiciel męskiego gatunku staram się nie okazywać jakichkolwiek uczuć, a jednak po tej recenzji wystawiłem rachunek mojemu sumieniu. Czy kiedykolwiek tak się odważyłem napisać przed czytelnikami? Napisałem kiedyś że się wzruszyłem, czy że książka mną poruszyła, ale nigdy nie zdarzyło mi się zawrzeć tylu emocji w tak prostych zdaniach. Nigdy nie napisałem, że powieść która skończyłem tak wpłynęła na moje uczucia.
OdpowiedzUsuńSam zrecenzowałem "Gwiazd naszych wina", ale moja recenzja przy Twojej, to stek bzdur i dyrdymałów. Również starałem się zawrzeć w niej emocje, jednak tylko starałem, nigdy nie zawarłem.
Ale z drugiej strony jak recenzować książkę? Poddać się emocjom czy na chłodno kalkulować możliwości autora? Czy możne pozwolić zawładnąć się historii i nie obdzierać przyjemnych chwil, których spędziliśmy z książką, gdy zaczniemy chłodno patrzeć na całą powieść. To tylko pokazuje nam jak ciężko nazwać się recenzentem. Jest więcej niewiadomych, niż tego co tak naprawdę przelewa się na ekran komputera. Co należy pozostawić, a co warto przekazać? Tego nigdy się nie dowiemy, nawet jakbyśmy ocenili tysiące książek.