Już dobre trzy miesiące temu Internet zalała fala pozytywnych recenzji dotyczących "Dziewczyny z pociągu". Zachwycali się nad nią krytycy literaccy, wielcy pisarze i przeciętni czytelnicy zakochani w książkach. Nawet Stephen King podobno powiedział, że nad książką zarwał noc. Pomyślałam wtedy, że może warto iść do księgarni, kupić ten cud natury i go jednak przeczytać. Wtedy właśnie okazało się, że książka nawet nie miała swojej premiery.
Przez dłuższy czas zastanawiałam się, czy przypadkiem nie sięgnąć po zagraniczną wersję, skoro przekonałam się ostatecznie do książek pisanych w języku angielskim (o czym mogliście przekonać się czytając poprzednią recenzję). Teraz cieszę się, że tego nie zrobiłam. Kupiłam tę książkę, ponieważ dałam się porwać wspaniałej reklamie i chciałam się przekonać na własne oczy o co ten cały szum. No i wyszło tak jak zwykle - dwa dni po kupnie walczyłam z chęcią pójścia z paragonem do sklepu i zażądania zwrotu pieniędzy.
"Znakomity thriller", który w zamyśle miał mrozić krew w żyłach i powodować dreszcze emocji, w rzeczywistości okazał się nieco powolny, nudnawy, a co gorsza - straszliwie przewidywalny. Chyba właśnie odkryłam co było straszne w tej lekturze! Nareszcie! W każdym razie... Opowieść przekazywana z punktu widzenia trzech kobiet na początku wydawała się trafionym pomysłem. Czytelnik znał wydarzenia z własnego punktu widzenia, ale nie wiedział czy to co wie jest prawdą, częściową prawdą, czy patologicznym kłamstwem. Zapewne autorka chciała wprowadzić zamieszanie w mózgu odbiorcy, wprowadzając do fabuły kobietę z silnymi zanikami pamięci, które były wywołane nadmiarem alkoholu. Kwestie psychologiczne i fizjologiczne w pełni się tutaj zgadzały - nie od dziś wiadomo, że takie osoby, chcąc przypomnieć sobie wydarzenia, mogą mieszać ze sobą wątki, albo ich mózg będzie próbował uzupełniać je historiami, które nigdy się nie wydarzyły. Jednak pomimo tak trafnego pomysłu, dla mnie nie było żadnego problemu z domyśleniem się kto jest mordercą, mimo że tak naprawdę to mój czwarty, może piąty kryminał.
Książka nie wywoływała we mnie ani dreszczy emocji, ani przerażenia. Atmosfera na kartach powieści była parna, ciężka i dusząca. Akcja posuwała się bardzo wolno i często musiałam przerywać czytanie żeby nie usnąć nad książką. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie fabułę. Szczególnie interesowało mnie w jaki sposób autorka przedstawi wydarzenia z punktu widzenia osoby siedzącej w pociągu. Jednak tych wątków było stosunkowo niewiele - stanowiły raczej tło. Większość kwestii zostało wyjaśnionych, ale po skończeniu książki miałam niedosyt, ponieważ chętnie dowiedziałabym się kilku szczegółów, które moim zdaniem nie zostały dopracowane, a nawet można je było pominąć.
Reasumując wrażenia z lektury chciałabym zaznaczyć, że opis po raz kolejny wprowadził czytelników w błąd - Paula Hawkins wydawała wcześniej książki, jednak pod pseudonimem Amy Silver*. Nie był to zatem jej debiut. Raczej pierwsza książka, pod którą podpisała się własnym nazwiskiem. "Dziewczyna z pociągu" nie ma niedociągnięć, jest spójna i dobrze się ją czyta. Trzeba mieć tylko na uwadze, że akcja jest powolna i tak jak wspominałam wcześniej - nudnawa. Byłam zła, ponieważ domyśliłam się kto jest mordercą już na początku książki, po raptem trzech, czterech rozdziałach, a kolejne wydarzenia jedynie utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Przyznaję, że w pewnym momencie miałam wątpliwości i pomyślałam o jeszcze jednej osobie, jednak autorka szybko ją wyeliminowała z akcji i wtedy już wiedziałam, że mam rację. Czytanie końcówki było formalnością. Dlatego uważam, że Paula Hawkins napisała dobrą książkę, będącą słabym thrillerem.
*Źródło wiedzy o pseudonimie autorki: https://de.wikipedia.org/wiki/Girl_on_the_Train
Nie fajnie, że już na samym początku jest wiadome, kto zabił... NIe chce już czytać tej lektury...
OdpowiedzUsuńZdania w tej kwestii są bardzo podzielone. Jedni mówią, że książka była nieprzewidywalna, inni że bardzo szybko się domyślili. Ja akurat byłam wśród tych drugich :)
UsuńSzkoda, że tak słabo wypadła... Przewidywalność, w takich książkach szczególnie, powinna być karana!
OdpowiedzUsuńA ja przeczytałam kilka pozytywnych recenzji osób, których zdanie bardzo cenię, więc mimo tego, że Tobie się nie spodobało sama będę sprawdzać co i jak.
OdpowiedzUsuńPo tych wszystkich pozytywnych recenzjach chciałam od razu pobiec do sklepu po tę książkę, ale trochę szał ucichł i jednak nie kupiłam. I czytając twoją recenzję, cieszę się z tego powodu, bo po co tracić pieniądze na taką książkę. Przeczytam ją najwyżej, gdyby była dostępna w bibliotece :)
OdpowiedzUsuń