poniedziałek, 1 września 2014

Bajkowo...


Witajcie kochani :)

Powracam do Was z pierwszym postem wrześniowym i z tej okazji zupełnie innym niż do tej pory.
Postanowiłam podzielić się z Wami serialami mojego dzieciństwa. Może ktoś z Was też oglądał te bajki, a w ogóle o tym nie pamięta? A może pewne tytuły od lat zaprzątają Wam umysły, gdyż nie możecie sobie ich przypomnieć?
Mam nadzieję, że dzięki temu wpisie wywołam uśmiech na Waszych twarzach :)


Żaden z poniższych obrazów nie należy do mnie. Wszystkie zostały odnalezione przez Google Grafika.


Nie pamiętam już dokładnie które bajki oglądałam jako pierwsze, ale to nie ma większego znaczenia. Wszystkie w pewien sposób mnie ukształtowały. Urodziłam się w latach ’90. Wtedy wszelkie postacie były rysowane, a nie tworzone na komputerach w programach graficznych. Pod względem treści faktycznie czegoś uczyły i były po prostu ładne. Dzisiaj, gdy od czasu do czasu trafię na jakąś współczesną bajkę dla dzieci, aż ciarki mnie przechodzą. Postacie są brzydkie, dialogi okropne, dominują przemoc i krzykliwe, piskliwe głosy... Gdzie się podziała cała magia? Współczuje tym pokoleniom, które nie miały okazji poznać prawdziwej radości z oglądania bajek...






Pierwszą kreskówką jaka przyszła mi do głowy były oczywiście „Zwariowane melodie” (1929-1969). Przygody Królika Bugsa, Elmera Fudda, Strusia Pędziwiatra i kojota... A w tle – jak w tytule – zwariowane melodie. To były bajki, które lubiłam oglądać przed snem. Zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy.





Obok nich „Mapeciątka” (1984-1991).
Lubiłam je znacznie bardziej od zwykłych „Muppetów”. W pamięci szczególnie utkwił mi odcinek, który miałam nagrany na kasecie (Tak! Kasecie VHS! Ale żeby się o tym rozpisywać potrzeba by więcej stron... Kto jeszcze pamięta kasety nakręcane ołówkami?). Tym odcinkiem było „Biuro zagubionych zabawek”. Pamiętacie smutnego misia siedzącego w ciemnym pomieszczeniu na wysokim krześle i opowiadającego o tym jak mu smutno, że ktoś go zostawił?






Nie mogłoby się też obejść bez...
„Fraglesów” (1983-1987)!
Do dzisiaj słyszę w głowie ten krzyk: „Mamoo! Złapałem Frrrraglesa!” :) Te zabawne ludki z kolorowymi czuprynami naprawdę umilały wieczory, a rzadko kiedy już ktoś pamięta, że taki serial istniał...






A skoro już mowa o bajkach i serialach, których nikt nie pamięta,
co powiecie na... „Bouli” (1989-1991)?
”Bałwanek Bouli” to bajka, w której najbardziej intrygujące były imiona. Niedawno, w przypływie nagłej nostalgii, postanowiłam je sobie przypomnieć... Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy uświadomiłam się, że bałwanek z irokezem miał na imię Punk!






A wiecie co jeszcze było na tej kasecie?
„Klejnot Snów” (1990-1995)!
Ha! Jestem ciekawa kto TĘ bajkę pamięta! :) Potwornego Zordraka, Paszczura robiącego eksperymenty i poruszanie się w bańkach mydlanych. Chociaż bajka była straszna, oglądałam ją. A dokładniej... Jeden odcinek, bo tylko ten jeden był nagrany ;)






„Motomyszy z Marsa” (1993-1996)
to bajka, kórej zbytnio nie lubiłam, ale widziałam kilka odcinków, bo ktoś inny ją przy mnie oglądał. Mimo wszystko... Kreskówka zasługuje na tę listę, bo wiem, że była hitem tamtych czasów.
Podobnie jak He-Man.






Na tym samym programie (a był to RTL7, jeśli ktoś
nadal to pamięta :)) leciał również
„Ostatni dinozaur” (1988-1990).
Lubiłam Denvera. A jednak nie była to jedyna ulubiona bajka z dinozaurem. Zamiast niego wolałam oglądać...






„Pradawny Ląd” (1988).
Wszystkie części :) Wiem, że wielu ludzi nie pamięta lub zapomina jak się nazywała ta bajka. Za to świetnie pamiętają, że występował w niej dinozaur Stopek. Ogłaszam więc wszem i wobec, że był to właśnie „Pradawny Ląd”.






A wracając do RTL7, leciał tam też
„Woody WoodPecker” (1940!).
O tym zabawnym dzięciole i jego charakterystycznym śmiechu po prostu nie można zapomnieć.
Jestem pewna, że większość z Was go kojarzy :)







Puszczali również „Caspra przyjaznego duszka” (1945),
którego nie muszę przedstawiać, chociaż większość kojarzy go z filmu nakręconego w 1995 r.






No i oczywiście...
„Pokemony” (1997-2002)!
Jednak zdecydowanie te pierwsze. Od nich byłam uzależniona. Zawsze kiedy słyszałam piosenkę – z miejsca siadałam przed telewizorem. Widziałam chyba wszystkie odcinki! Miałam nawet maskotkę Pikachu w domu. Stare, dobre czasy...





I kolejna bajka, od której byłam uzależniona.
„Przygody Kubusia Puchatka” (1977).
Również te pierwsze. Piosenkę pamiętam do dzisiaj. „Już pora wstać, wyruszyć z domu, przyjaciela spotkać znów! (...)”. Z przygodami Kubusia Puchatka miałam wiele kaset. Tutaj także widziałam wszystkie odcinki, łącznie z wujkiem Świstaka. Ta wersja podobała mi się znacznie bardziej od choćby wersji współczesnej, w której Kubusia Puchatka gra pluszak. Nazywam go „Kubuś krzywe nogi”, bo widać jak je doklejono do masywnego, twardego brzucha.






Przesuńmy się nieco...
„Madeline” (1993-1995).
Nie jestem pewna, czy wielu ludzi zna tę bajkę. Ja ją bardzo lubiłam. Przygody tej małej dziewczynki mnie interesowały i oglądałam je z wypiekami na twarzy.





Chociaż te bajki można włożyć do dwóch różnych worków,
tak samo było z „Zaczarowanym Ołówkiem” (1964-1977).
Przyznajcie się... Ilu z Was kiedykolwiek marzyło o tym, by mieć taki ołówek? :) A ile ołówków posprawdzaliście, bo może to akurat ten jeden, konkretny? I nie robi Wam się smutno, gdy pomyślicie o tym, że dzieciaki teraz nie są już zainteresowane takimi bajkami?






Chociaż może nie zmuszałabym ich do oglądania
„Kulfona” (1996-1997)...
„Kulfon, Kulfon, co z ciebie wyrośnie?”. A no właśnie... Co też wyrosło na tej Monice i Kulfonie? Teraz, gdy patrzę na te postaci dziwię się sobie, że jak byłam mała, ani trochę mnie nie przerażały.





Ale...
„Hanna Barbera” ?
Tu już nawet nie chodzi o “Rodzinę Flinstonów” czy “The Jetsons”. Pamiętacie jakie piękne filmy tworzyła Hanna Barbera? Gdy otwierała się piękna księga, gdy pojawiał się czyjś strych i biały misiu na półce?
A potem rozpoczynał się film... „Rumpelstiltskin” itd.






Analogicznie do otwartej księgi -
„Baśnie Braci Grimm” (1999-2002).
Hej, hej, Simsala Grimm... Dwa małe stworki i niezapomniane bajki. Słyszę w głowie ich głosy i nie zapomnę ich, bo badzo miło spędziłam z nimi dzieciństwo.





Bardziej współczesny, ale nadal piękny...
„Marcelino, chleb i wino” (2000).
Starsi zapewne pamiętają filmową wersję. Ale powstała również kreskówka. Mały chłopiec Marcelino, przynoszący co wieczór chleb pod figurę Chrystusa podbił moje serce. Z chęcią oglądałam i jego poczynania.






Nie zapominajmy jeszcze o bajkach, które leciały w niedziele rano, między 7:00 a 8:00, zaraz po grze telewizyjnej „Hugo”.
„Dookoła świata z Timonem i Pumbą” (1996).
Hakuna Matata! Oj oglądało się ich przygody, oglądało... Za chwilę ktoś tu wytknie, że przy tylu bajkach i serialach dzieciństwa to ja też nie miałam. Oj, zapewniam, miałam. I spędzałam je na podwórku, bo komputer był mi obcy :)







A co z
„Czarodziejką z księżyca” (1992-1997)?
Przyznajcie, że chyba bardziej znana była tylko Sabrina... No a potem pojawiły się „Czarodziejki W.I.T.C.H.” i „Winx”. Ale to nie to samo co oglądanie magii „Sailor Moon” i „Dragon Ball’a”, prawda?






Były też seriale edukacyjne...
Ale obok Pytalskiego dużo lepiej oglądało mi się
„Było sobie życie” (1986).
Nie wiem czy to dzięki temu serialowi polubiłam biologię... Ale na pewno bardzo mnie ona ciekawiła kiedy miałam sześć lat. Na szczęście ten serial do dzisiaj jest wydawany i nowe pokolenia mogą z niego korzystać.







Jest i „Pippi” (1998)!
Zwariowana dziewczynka i jej koń. Jej perypetie znane są na całym świecie, ale przy serii filmów krótkometrażowych i pełnometrażowych ta bajka wypadała chyba najlepiej.






Jedziemy dalej...
„Chip i Dale” (1989-1992).
Pamiętacie Brygadę RR? Ostatnio ktoś mnie pytał, czy nie chodzi mi przypadkiem o “Drużynę A”... Nie, nie chodzi. Ale zastanawiało mnie czy pamiętają też „Nieustraszonego”, „MacGyvera” i „Strażnika Teksasu”.





Ciągle wznawiany
„Scooby-Doo” (1969-1972).
“Scooby-Dooby-Doo, Where are you?” – tę przyśpiewkę znają wszyscy. Choć te starsze przygody podobały mi się dużo bardziej niż współczesne. Wiem z doświadczenia, że niektóre dzieci boją się tych nowych.






Oczywiście ze wszystkich serialowych bajek Disneya
najbardziej pokochałam „Pluto” (1950) i „Goofyego".
Wszystko rozumiem... Ale żeby ich już nie puszczać w tej pierwotnej wersji?! Cały czas się bulwersuję. HALO! Nie pozbawiajmy dzieci najlepszych bajek!







Dobrze, że chociaż
„Toma i Jerryego” (1940-2005)
nadal puszczają. Zobaczcie jak niewiele trzeba – wystarczy dwójka świetnych bohaterów i nawet dialogi nie muszą występować w bajce :)





Kolejny jest „Tabaluga” (1994).
Smok, królik, pingwin i bałwan. Bardziej wtajemniczeni od razu krzykną, że mam nazywać po imionach ;) Za “Tabalugą” nie przepadałam, ale to jedna z ładniejszych bajek.
Dlatego znalazła się na tej liście.







Podobnie jest z
„Inspectorem Gadgetem” (1983-1986).
Dalej, dalej, rączka Gadgeta! Nie lubiłam, ale większość za nim przepadała.






W tych na pewno mniej znanych znalazł się
„Hamtaro” (2000).
Zabawny chomiczek prosto z Japonii. Do dziś dzieciaki cieszą się tymi obrazkami i gifami, a nie mają pojęcia, że była taka bajka.







Do tych mniej znanych należą również
„Trzy małe duszki” (1991-1992).
Jeśli ktoś je oglądał, pamięta Duszka – Kucharza :)





„Szruksik” (2000).
Misiu, którego nikt nie chciał, aż pewna dziewczynka zobaczyła go w sklepie i zakochała się :) Lubiłam go, choć nie tak bardzo jak Kubusia Puchatka. Ale mimo wszystko, trzeba przyznać, że to jedna z najładniejszych „nowych” bajek. Piszę „nowych”, bo później straciłam wiarę w ładne bajki.






A oto dlaczego straciłam wiarę w późniejsze bajki...
„Bliźniaki Crump” (UWAGA: 2001-2003).
Już wtedy bajki zaczynały się psuć... Ta bajka była po prostu okropna, a wiele dzieci ją oglądało. Dzisiejsze bajki przypominają właśnie takie rzeczy. Są złe, brzydkie i psują.







Ale przyznaję bez bicia, że wcześniej też się zdarzały wpadki.
„Ed, Edd i Eddy” (UWAGA: 1999-2009).
Tej bajki nie potrafiłam zdzierżyć, a naprawdę wszyscy ją znają...
Dla mnie to dość przykre.







I następny przykład...
„Szalony Jack, Pirat” (UWAGA:1998).
Jak wspomniałam... Zdarzały się wpadki.







Albo...
„Dzieciaki z klasy 402” (UWAGA: 1999-2001).
Chociaż już lepsze to niż „Jerry i paczka”, albo – co gorsza – „Happy tree firends”.










Cóż, nie zapominam także o serialach telewizyjnych, takich jak:







„Czy boisz się ciemności?” (1990).
Zdecydowanie ulubiony serial. Ta groza... ...która nagle, po latach okazuje się zabawna. Ale serial był świetny! Wszyscy się bali tego, czego mieli się bać. A po zgaszeniu ogniska trzeba było
jakoś wrócić do łóżka...







Potem ten serial zastąpiono
„Gęsią Skórką” (1995-1998).
Mniej straszną, ale jednak dobrą :)






„Słoneczna włócznia” (2000).
Nie był to co prawda serial wysokobudżetowy, ale dzisiaj mało kto o nim pamięta :)







Podobnie jak o
„Gwiezdnym piracie” (1998).
Za to każdy pamięta...








„Power Rangers” (1993).


A potem pojawiły się już nowe...





Takie jak:


„Degrassi nowe pokolenie” (2001).
Całkiem przyjemny serial, choć widziałam chyba tylko dwa sezony :)








„Dziwne przypadki w Black Holsey High” (2002).
Bardzo fajny, młodzieżowy serial science-fiction :)





Albo


„Zagubieni z lotu 29” (2005-2007).
Przyjemne, choć nigdy nie widziałam ostatniego odcinka. Zawsze przerywano sezon akurat przed nim!





Czy...


„Lizzie McGuire” (2004-2007).
Przygody nastolatki dla nastolatek. Całkiem miło się oglądało ;)







Ale i tak chyba każdy, kto miał okazję urodzić się nieco wcześniej stwierdzi, że najlepszym serialem była
„Akademia Pana Kleksa” (1983).











Więc tym bardziej pytam, gdzie się podziały te wszystkie bajki i seriale, których nikomu nie trzeba przedstawiać?

„Przygody Kota Filemona”, „Papaj”, „Pampalin łowca zwierząt”, „Reksio”, „Bolek i Lolek”, „Miś Uszatek”, „Wilk i Zając”, „Wędrówki Pyzy”, „Smerfy”, „Muminki”, „Żwirek i Muchomorek”, „Krecik”, „Rumcajs”, „Pszczółka Maja”, „Gumisie”, „Baltazar Gąbka”?

Nie muszę lubić wszystkich wymienionych. Nie muszę przepadać za „Teletubisiami” i innymi bajkami dla młodszych i starszych... Takie jak „Bob Budowniczy”, „Czerwony pies Clifford”, „Bracia Koala”, „O rety! Psoty Dudusia Wesołka”, czy „Wielki Błękitny Dom” nie są jeszcze złe.

Ale to przykre, że dzieciaki nie wiedzą czym są „Baśnie tysiąca i jednej nocy”, a Bracia Grimm kojarzą im się tylko z filmami typu „Hansel und Gretel: Łowcy czarownic”.

Obejrzałam od początku do końca seriale takie jak „Dr House”, „Sherlock BBC”, „Gra o tron”, a teraz kończę „Supernatural”. Nie skończyłam „Geek”, „Skins” i „Słodkich kłamstewek”. Za to urodziłam się w pięknych czasach i poznałam wszystkie (co do jednej!) bajki Disneya. Podziwiam postaci, które były rysowane ręcznie i muzykę tworzoną przez wielkich artystów. Teraz nie ma już takich bajek. A dzieci skazane są na... (bez urazy) „Violettę”.


Zapraszam do dyskusji :)
~ Agnes

8 komentarzy:

  1. Znam większość :) Największy sentyment mam jednak do ,,Czarodziejki z Księżyca". Lubiłam także bardzo ,,Muminki", ,,Smurfy", ,,Muppeciątka", haaaa i przypomniałaś mi te dawne o dinozaurkach - były super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Większość bajek i seriali sama oglądałam. Po twoim wpisie przypomniałam sobie niektóre. Za to wielkie dzięki, bo choć już dawno wyrosłam z bajek, to gdzieś tam wciąż siedzi we mnie dziecko.
    Zapraszam do mnie
    www.nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny post. Takie cofniecie się w czasie. Nie wiem dlaczego, ale mnie bardzo podobała się bajka pt. „Bliźniaki Crump, pomimo tego iż sądzisz, ze jest to zepsuta bajka. Miała coś w sobie co mnie do niej zawsze przed telewizor ciagneło.
    Jeżeli chodzi o terażniejsze bajki to mam okazje śledzić co nieco, no bo jak sie ma młodsze rodzeństwo to przeważnie właśnie bajki lecą we wspólnym telewizorze. Moim zdaniem niektóre bajki faktycznie nie powinny być dla dzieci, bo jest tam wiele dwuznaczoności. Za to mi sie bardzo one podobają. Są to m.in 'Pora na przygodę' - ubóstwiam! 'Wspaniały Świat Gumbala' oraz 'Młodzi Tytani'.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniałaś mi o Madeline, Timonie i Pumbie, Brygadzie RR. Większości z tych z obrazkami raczej nie kojarzę, chyba dlatego, że nie miałam tego kanału telewizyjnego. Za to te pisane pod spodem znam prawie wszystkie.
    Przykre jest to, że teraz bardzo rzadko to nadają, choć ostatnio widziałam np. Małego Księcia. Scooby Doo oglądałam kiedyś i moim zdaniem nie jest aż tak straszny, choć nie wiem, z którego roku były tamte odcinki.
    Strasznie żałuję, że już teraz nie można oglądać bajek naszego dzieciństwa, choć sporo z nich można znaleźć np. na youtube w dobrej jakości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Większość znam i również cenię. :) Jak myślę o bajkach to pierwsze co w głowie pojawia mi się "Madeline", potem z kreskówek "Dzieciaki z klasy 402" i oczywiście straszne opowieści! Czyli "Czy boisz się ciemności?" i "Gęsia skórka". Do dziś pamiętam, że brałam koc, siadałam po turecku przed telewizorem, koc na siebie zarzucałam, by było mi ciepło w plecy i w nogi i oglądałam po ciemku :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! ;) Casper, Zwariowane Melodie i Tabaluga to bajki mojego dzieciństwa. Power Rangers jakoś nigdy nie oglądałam - no, może raz - ale swego czasu było bardzo popularne. Tom & Jerry i Scoby Doo do teraz całą rodzinką oglądamy ;) Coś pięknego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiałam Scoobiego i Tabalugę, ale np. Smerfy i Muminki też lubiłam. No i Kulfona :) I wgl przypomniałaś mi o "Madeline", bo też oglądałam, ale nigdy sobie nie mogłam przypomnieć co to była za bajka :) O i jeszcze Pippi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem niektóre bajki faktycznie nie powinny być dla dzieci, bo jest tam wiele dwuznaczoności. Za to mi sie bardzo one podobają. Są to m.in 'Pora na przygodę' - ubóstwiam!
    Jeśli zamrożone, odwiedź kreskówki kolekcja obrazów zamrożone tutaj. gambar frozen lub, można odwiedzić to kartun frozen

    OdpowiedzUsuń

Każdy głos jest mile widziany. Zapraszam do komentowania. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...