„Zgon” nie zachwyca okładką, nie zachęca opisem i każe długo zastanawiać się nad wyborem. Za to wnętrze tej książki kryje w sobie ogromne pokłady talentu, który być może nie do końca został jeszcze wykorzystany. Jedno można powiedzieć na pewno – niezależnie od charakteru, płci i wyznań, tę książkę trzeba wybrać, bo warto. Najlepszą zachętą jest rozpoczęcie właśnie od tego – przeczytajcie.
Drodzy czytelnicy, nie liczcie na obszerne wstępy i długie rozwijanie akcji. Początek wprowadza odbiorcę w pewien rozwinięty już etap życia głównej bohaterki. Lex, szesnastoletnia buntowniczka w czarnej bluzie z kapturem, zbiera w sobie niekontrolowaną agresję. Poznajemy ją u szkolnego dyrektora, który enty raz zawiadamia rodziców, iż ich córka kogoś pobiła. Właściwie w jej szkole nie ma osoby, która nie zostałaby przez nią zaatakowana. Złamania, zwichnięcia, krew, ból… Nastolatka potrafi wyżyć się na wszystkim, co się rusza. Zdesperowani rodzice postanawiają wysłać wyrodną córkę do wujka – na wieś. Dziewczyna nie ma wyboru.
Odgórny nakaz „wciska” ją do autobusu.
W ten sposób trafiamy do Zgonu. Już pierwszego dnia możemy stwierdzić, że lubimy Lex i owo mroczne miejsce, na które została skazana. Bez względu na to, czy sami jesteśmy agresywni, czy mamy lat –naście, czy już –eścia i więcej, Lex nie da się nie lubić. To dość ciekawy zbieg okoliczności, bo autorka nie przedstawiła bohaterki z pozytywnej strony. Wręcz przeciwnie – ukazała wszystkie złe strony, z przewagą ironii, gniewu i dużą dawką sarkazmu. To samo dotyczy pozostałych bohaterów. Gina Damico opisała ich sylwetki, styl, charakter i funkcje, jakie pełnią w Zgonie. Nie skupiała się na tym, co powinno zachęcać do ich poznania, ale otoczyła każdą osobę płaszczem sekretu, stopniowo odsłaniając przed nami prawdę. Samą wieś ukazała tak plastycznie, że można ją sobie z łatwością wyobrazić. Przy czym (z całą wiedzą na jej temat) nie okazuje się ona wcale mroczna. Raczej idylliczna. Autorce należy się ogromny plus za język i wspomnianą już plastyczność opisów, które nie są ani długie, ani krótkie, lecz wypośrodkowane i nadające idealne podłoże do użycia wyobraźni w stopniu wystarczającym, by zapomnieć o całym świecie. Przy czytaniu po prostu przenosimy się do tych miejsc, przeżywamy te same przygody, poznajemy się nawzajem… Kto wie – może w tej samej chwili inna osoba czytająca „Zgon” towarzyszy naszej wędrówce?
Kolejną pozytywną cechą jest dbałość o zachowanie realności. Oczywiście nie mówię tu o typowej fikcji literackiej – jak sama nazwa wskazuje – lecz o ogólnym ukazaniu ludzi i wzajemnych relacji. Nie czuć tu typowej dla niektórych nowicjuszy obłudy i sztuczności psujących najważniejsze elementy układanki. Do tego wszystkiego dochodzi olbrzymia dawka humoru, dzięki czemu przy czytaniu cały czas ma się uśmiech na twarzy. I wreszcie… by nie wyolbrzymiać utopijnego charakteru jaki przed chwilą się wytworzył, zakończenie. Zdumiewające. Zaskakujące. Niepasujące. Takie jak całe pojęcie zgonu – smutne i niszczące. Cóż za efekt!
Żeby nie przedstawiać historii w samych superlatywach, należałoby zaznaczyć kilka minusów. Przede wszystkim jest to świetne budowanie napięcia, które nagle się kończy. Przykro mi to stwierdzać, ale nim minęłam połowę, wiedziałam kto jest mordercą. Oczywiście nie napiszę tego – nie jestem typem zbrodniarza wypisującego nazwisko winnego na okładce. Odniosłam wrażenie, że Ginie zabrakło pomysłu na ostatnie strony. Nagle historia staje się dziecinna i do bólu przewidywalna, co – na szczęście – nie znaczy, że całość przestaje się podobać! Chętnie sięgnęłabym jeszcze raz po „Zgon”, bo łatwo mogłam sobie przy nim przypomnieć młode lata. Może nie jest to literatura wysokich lotów, z językiem opiewającym w liczne metafory i lirykę, ale jeśli ktoś szuka miłej książki, przy której można się zrelaksować, ta będzie idealna.
„Zgon” mogę więc szczególnie polecić wszystkim tym, którzy lubią się świetnie bawić, ale nie boją się przy tym chwilowego złego samopoczucia. Tym, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z zagadkowymi historiami, rozwiązanie wcale nie musi wydawać się takie proste, jak ja to oceniłam. W końcu ocena zwykle jest subiektywna. Po przeczytaniu już wiem, że wspomniana na początku okładka wystarczy. Właśnie taka powinna być, bo tylko nieliczni mają dostęp do tajemnic Zgonu. Ja polubiłam tę książkę. „Pokochałam” byłoby zbyt dużym słowem, ale na pewno sięgnę po kolejne części.
Polecam!
oraz grupie
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Już od dnia zapowiedzi jestem ciekawa tej książki, a to pierwsza jej recenzja jaą czytam. Jestem zadowolona i czekam na dalsze recki i mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości ją sama przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak na debiut, to całkiem, całkiem. Książka była na tyle interesująca, że cały czas się zastanawiałam nad jej treścią i czytałam w każdej wolnej chwili. Szkoda tylko, że ta końcówka potoczyła się tak, jak się potoczyła.
UsuńDługo kazałaś mi czekać na jakąś ciekawą książkę :) Mimo, że nie doszukałam się w twojej recenzji, aby powieść ta była z gatunku fantastyki, z przyjemnością po nią sięgnę, bo coś mnie w niej zaintrygowało. Miejmy nadzieję, że nie są to złudne nadzieje ;) Pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Starałam się skupić na ogóle, nie na treści :) Zbyt dużo trzeba by było napisać na ten temat :D Ale jak na debiut, to całkiem nieźle :)
UsuńSkoro książka jest w miarę ciekawa pewnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJak wyżej - biorąc pod uwagę, że to debiut, całkiem nieźle wyszło :)
UsuńRzeczywiście, "Zgon" nie zachwyca okładką. Ostatnio strasznie jest głośno o tej książce, ja oczywiście pozostawałam ślepa i głucha i nie zwracałam na nią uwagi, ale teraz, dzięki Tobie, powiem Ci, że mnie zainteresowała. :-) Bardzo chętnie przeczytam, jako pewnego rodzaju "odskocznię" od innego rodzaju lektur. :)
OdpowiedzUsuńTak, to będzie zdecydowanie dobra odskocznia! Tym bardziej, że przez większość książki fabuła jest ciekawa. I to na tyle, że już na tą końcówkę można przymknąć oko. Wiadomo jak jest z debiutami :)
UsuńAleż mnie zaciekawiłaś! Uwielbiam takie zbuntowane postacie, zawsze mam takie przeczucie, że gdy znajduję takiego bohatera w jakiejkolwiek powieści to nie będę się nudzić. :)
OdpowiedzUsuńMam zatem nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu :) Chociaż spotkałam się już osobiście z bardzo zbuntowanym bohaterem, który wcale nie wywołał ciekawości... Na szczęście tylko raz :)
UsuńZastanawiałam się nad nią od kiedy o niej usłyszałam. No, ale teraz to kupię ją zaraz jak będzie ku temu sposobność :)
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji na moje rozdanie :)
http://in-corner-with-book.blogspot.com/2013/11/przedswiateczne-rozdanie-ksiazkowe.html
Zachęcam, jeśli lubisz takie klimaty :)
UsuńA w rozdaniu biorę już udział :)
Wrócę tu za kilka dni, jak skończę lekturę i porównam wrażenia
OdpowiedzUsuńOk :)
UsuńPrzed chwilą przeczytałam, że ta powieść jest słaba pod względem językowym. I to mnie trochę odstraszyło, chociaż fabuła brzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńHmm.. Wydaje mi się, że to nie tyle "słabość", co typowy język młodzieżowy. Można powiedzieć, że bardzo, bardzo potoczny. Dlatego zaznaczyłam, że to nie jest literatura górnych lotów. Ale można się przy niej wyluzować :)
UsuńWidziałam bodajże zwiastun tej książki i mnie to zachęciło. A po takiej recenzji, z pewnością przeczytam "Zgon" :)
OdpowiedzUsuńJeśli takie historie Ci się podobają, to zachęcam :)
UsuńZupełnie mnie ta książka nie interesuje.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mnie także nie interesowała. Wzięłam "w ciemno" i świetnie się przy niej bawiłam :)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś i zachęciłaś, a patrząc na okładkę, to w życiu bym po nią nie sięgnęła, a tu proszę jaka niespodzianka:)).
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńChciałabym przedstawić dwie facebookowe zabawy. Mam nadzieję, że nagrody przypadną komuś do gustu i zechce się przyłączyć :) Ponieważ już niedługo święta, w jednej z tych zabaw do wygrania są książeczki dla dzieci o tematyce świątecznej. Wygrywają aż trzy osoby! W drugiej rozdawajce również wygrywają trzy osoby, za to nagrodami będzie wspaniała pamiątka w formie zdjęć w krysztale! Z całą pewnością warto wziąć udział. Zasady są niezwykle proste i w bardzo łatwy sposób można zdobyć fajne nagrody :)
Nie chce nadużywać gościnności i nie będę wklejała tutaj linków. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam na mój profil, tam znajdują się blogi "Książeczki synka i córeczki" oraz "Babylandia". Banerki znajdują się na paskach bocznych. Klikając w nie traficie na te rozdawajki :)
Od razu chcialabym bardzo przeprosić za tą autopromocję. Wiem, że wiele osób ma czegoś takiego po dziurki w nosie, jeszcze więcej z pewnością uważa to za brak wychowania czy też szacunku. Ja z całą pewnością mam w zamierze jedynie poinformowanie choć grupki ludzi o tych zabawach. Wiele takich osób dziękuję mi za informacje, ponieważ inaczej nie mieliby o niej pojęcia. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo :)
Pozdrawiam
Marta
Wszystko zależy od gustu - to prawda ;) Ta niestety nie jest w moim guście, a moją niechęć potęguje jeszcze to, że wszędzie widziałam okładkę i mam jej dosyć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Agnes, jak dawno nie widziałem u Ciebie recenzji, a tu bach :) Ogólnie tematyka do mnie, średnio przemawia, nie lubię takich pomieszanych klimatów oraz stylu. Jakoś cała ta otoczka wokół "Zgonu" nie przemawia do mnie. :) Uwaga, mały spojler, za niedługo zamieszczę felieton który wstrząśnie Twój grunt i sprawi że światopogląd runie u posad :D Czekaj cierpliwie :P
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie! taką zabawę lubię :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nic mnie do tej książki nie zachęcało, ani opis, ani okładka, ale po Twojej recenzji zajrzę do środka i zobaczę, czy się wciągnę :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczęłam, ale juz po kilu stronach jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, ale nie mam jakiejś wielkiej potrzeby przeczytania "Zgonu" :) /SMF
OdpowiedzUsuńWydawnictwo Fabryka Słów - i to mnie już przekonuje xD
OdpowiedzUsuń