Myślę, że wszyscy już zdążyliście poznać twórczość Jodi Picoult. Jeśli nie mieliście okazji czytać jej powieści, to z całą pewnością nazwisko obiło Wam się o uszy. Kobieta napisała 21 powieści, które długi czas górowały na listach bestsellerów. Pisze do dzisiaj i chwali się taką samą sławą. Nie spotkałam jeszcze osoby, która po przeczytaniu książek tej autorki stwierdziłaby, że opisywane historie są – kolokwialnie mówiąc – słabe. Dlatego jeżeli znajduje się tutaj ktoś, kto mimo wszystko powyższego nazwiska nie słyszał, zachęcam do dalszego czytania. Warto.
Karuzela. Z czym może kojarzyć się karuzela? Ach, tak. Jestem pewna, że wszyscy to wiedzą. Stały bywalec wszystkich placów zabaw. Mały, okrągły przedmiot z siedzeniami, na których można beztrosko kręcić się dookoła. Coś, co wywołuje uśmiech na wielu dziecięcych twarzyczkach, a czasem też tych starszych. Nasze pojęcie tej zabawki często odnosi się do tradycyjnego widoku. Jodi Picoult wybrała inną karuzelę. Taką, którą częściej spotyka się w parkach rozrywki – gdzie zasiada się na rumakach, które nie tylko galopują wokół wyznaczonej osi, lecz także unoszą się w górę i w dół, dając ujeżdżającemu poczucie, że naprawdę jeździ konno. W tym przypadku nie można pozostawać obojętnym na drugi człon tytułu. W końcu autorka nie poprzestała na metaforze zabawy. Dołożyła do niej coś znacznie bardziej skomplikowanego i zmiennego – uczucie.
Człowiek przez całe swoje życie kręci się na karuzeli. Czuje ekscytację, czasem mdłości. Musi podjąć decyzję, czy na pewno jest wystarczająco odważny, by wsiąść na karuzelę. Gdy już to zrobi, nie ma dla niego odwrotu. Może wznosić się ku wyżynom, lub nagle upadać. Spadać z jedynej deski ratunku, lub w chwili nagłego przypływu dobrego losu wspiąć się z powrotem i galopować dalej. Dla bohaterów „Karuzeli uczuć” wybrane przez Picoult miejsce było świadkiem dorastania, zmian i ostatecznie podjętych decyzji.
Hartowie i Goldowie od zawsze byli sąsiadami. Toteż gdy obie panie domu zaszły w ciążę, wiadomym było, iż dzieci będę wychowywać się razem. Tak też się stało. Emily i Chris byli nierozłączni. Jedno leżało w tym samym pokoju, gdy drugie dopiero się rodziło. Ponieważ domy dzieliła niewielka odległość, dzieci spędzały ze sobą każdą wolną chwilę. Ich rodzice wiedzieli, że kiedyś dzieciaki dorosną, zakochają się w sobie i wezmą ślub. Przecież to było logiczne. Dlatego, gdy po osiemnastu latach wspólnej egzystencji do obu domów w środku nocy zadzwonił telefon, zdziwienie było ogromne. Nikt nie wiedział jak to się stało… Dlaczego Emily uznano za zmarłą, a Chris przeżył, mając jedynie niewielką ranę głowy? Byli sami, we dwoje, na karuzeli. Ona kochała jego, on kochał ją.
Tylko jedno przeżyło.
W powieści Jodi Picoult akcja rozpoczyna się na początku i trwa do samego końca. Mimo dość obszernej objętości, książkę czyta się niebywale szybko – jak wszystkie tej autorki. Jednak później potrzeba czasu, by odpowiedzieć sobie na liczne pytania. Nie chodzi wcale o pewne kwestie, które w książce nie zostały rozstrzygnięte. Przeciwnie – właśnie z tego powodu, że zostały, człowiek zaczyna zadawać sobie pytania, które nagromadzają się w dość szybkim tempie. Jedno jest pewne – autorka potrafi pisać. I to w niesamowicie dobrym stylu.
Na karuzeli dzieci się bawiły, na karuzeli nastolatki się zakochały, na karuzeli doszło do tragedii… Karuzela uczuć pozostała w czytelniku, gdy zakończył opowieść. Istnieje tylko jedna rzecz, której brakowało w tej historii… Zabrakło w niej nudy.
I kto by pomyślał, że tak wielkie znaczenie ma los. Że poczucie przynależności do drugiej osoby może być krzywdzące. Że dwoje ludzi, którzy czują się rodzeństwem mogą mieć przed sobą sekrety. Że nic nie wygląda tak, jak się wszystkim wydaje. A chyba, co najważniejsze, że pusta kartka przepowiedni, która na domiar złego upada na deski podłogi w barze, może mieć tak wielkie i wymowne znaczenie wyjęte spod ręki autorki.
Pamięta się niebywale szybko, zapomina niesamowicie trudno. Nie ma odpowiednich słów, by móc opisać tak doskonałą powieść, bo nawet najpiękniejsze słowa nie są w stanie wyrazić uczuć, które towarzyszyły podczas czytania, ani niemych słów, które zostały wypowiedziane na długo po zakończeniu. Jodi Picoult jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i jestem pewna, że bez względu na to, po którą książkę sięgniecie najpierw, na pewno Wam się spodoba. Póki co mogę Wam tylko polecić właśnie tę konkretną i życzyć wspaniałej i mądrej przygody na karuzeli życia. Przeczytajcie tę książkę i sami odpowiedzcie sobie na to jedno pytanie: Gdyby…
A jeśli jeszcze jej nie czytaliście, piszcie opinie na temat recenzji.
Każdy głos jest mile widziany.
Trochę mylący tytuł, bo autorka posiada w swoich zbiorach inną książkę pod takim tytułem :)
Tak napisałaś, że mam ochotę biec do księgarni, a tu środek nocy...
OdpowiedzUsuńMnie nie trzeba namawiać do twórczości Picoult, więc na pewno tę książkę przeczytam. Nie wiem tylko kiedy, bo stosy rosną, a sama autorka też co chwilę zaskakuje nowym dziełem :)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie czytałam, ale po Twojej recenzji z tego, co kojarzę skusiłam się na 19 minut tej autorki:)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna przymierzam się, aby przeczytac jakas ksiazke tej autorki i wydaje mi sie, ze to bedzie bardzo dobry początek.
OdpowiedzUsuńSądzę po recenzji, że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać w komentarzu, bo jest ... mi... ogromnie... wstyd, że jeszcze nie czytałam nic tej autorki! Masakra jakaś. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało, ale muszę to jak najszybciej nadrobić, bo widzę, że naprawdę warto! :)
OdpowiedzUsuńZachęcająco, chcę przeczytać! Nie przeczytałam jeszcze żadnej książki tej autorki :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie przypomniało mi się, że miałam odpisać na Twojego maila wczoraj!
Pozdrawiam!
Nie znam tej autorki, ani akurat tej oto książki, ale powiem, że chętnie bym się dowiedziała co w trawie tej piszczy, że oceniłaś tak wysoko, a że kilka razy zobaczyłam, że mamy podobny gust, to nie muszę się martwić, że książka okaże się klapą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale kupiłam "Kruchą jak lód" więc się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńWszędzie ta Jodi a ja jeszcze nie miałam okazji przeczytać jej twórczości... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo mnie zachęciła, nawet otwarłam zakładkę z biblioteką, by poszukać w katalogu. Tylko jest jeden problem - wszystkie egzemplarze wypożyczone... Jak zawsze...
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś mi apetytu:) Uwielbiam książki Picoult, zamierzam przeczytać je wszystkie, więc "Karuzelę uczuć" również.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, u mnie w bibliotece trzeba się zapisywać na powieści Picoult - a kolejki taaaaakie:D ale poczekam cierpliwie, bo wiem, że warto:)
OdpowiedzUsuńCzytam sobie Twoją recenzję raz jeszcze i dochodzę do wniosku, że to, co mnie ujmuje w powieściach Jodi Picoult to to, że ona niejako zmusza czytelnika do zadawania sobie trudnych pytań...
UsuńCzytałem i byłem pod wrażeniem powieści. Dojrzała i trzymająca w napięciu książka o decyzjach, których nie można już cofnąć, mocna książka która zapada w pamięci.
OdpowiedzUsuń